Nie ruszył proces gangsterów, w tym szefa "Pruszkowa"
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie nie zaczął się proces grupy gangsterów, w tym Ryszarda P., jednego z bossów gangu pruszkowskiego.
Przyczyną odroczenia procesu do 31 lipca była rezygnacja jednego z adwokatów z wyboru Ryszarda P. z dalszej obrony, o czym mecenas powiadomił sąd dopiero w czwartek. Zgodnie z prawem, obrońca jeszcze przez dwa tygodnie po wypowiedzeniu obrony ma reprezentować swego klienta, ale ten obrońca w ogóle nie stawił się w sądzie. Jak dowiedziała się nieoficjalnie ze źródeł sądowych PAP, sąd zamierza wystąpić do okręgowej rady adwokackiej o ukaranie adwokata.
Proces toczy się w specjalnie zabezpieczonej sali na warszawskim Bemowie. Odpowiada w nim ponad dwudziestu gangsterów, oskarżonych m.in. o udział w gangu, wymuszenia rozbójnicze, pobicia, nielegalne posiadanie broni, paserstwo, handel narkotykami. Większość odpowiada z aresztu.
Ryszard P. jest oskarżony m.in. o udziału w gangu i kierowanie nim, za co grozi do 8 lat więzienia. P., który był na policyjnej liście najbardziej poszukiwanych przestępców, sam zgłosił się jesienią 2002 r. do prokuratury w Warszawie. To najgłośniejszy przypadek, w którym groźny bandyta sam zgłosił się do organów ścigania.
P. to jeden z "rządzących" gangiem w drugiej połowie lat 90. "Był wysoko; liczono się nim i miał wiele do powiedzenia we wszystkich sprawach, którymi zajmowała się grupa" - mówił w 2002 r. PAP jeden z policjantów zajmujących się sprawą "Pruszkowa". P. poszukiwali funkcjonariusze ze specjalnej grupy poszukiwawczej Centralnego Biura Śledczego. "Byliśmy coraz bliżej jego. W najbliższym czasie i tak zostałby pewnie zatrzymany. Zgłosił się sam, bo może chce dostać mniejszy wyrok" - powiedział jeden z oficerów CBŚ.
Innym "głośnym" oskarżonym jest Dariusz B., "Bysiu", gangster "średniego szczebla" grupy pruszkowskiej, który reprezentował interesy tego gangu na Warmii i Mazurach. Poszukiwany listem gończym "Bysiu", został zatrzymany w 2001 r. Olsztynie przez policjantów Centralnego Biura Śledczego.
Ma on zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, za co grozi do 5 lat więzienia. Według ustaleń policji, "Bysiu" był jednym z zaufanych ludzi ścisłego kierownictwa gangu. On też figurował na tzw. policyjnej top-liście, czyli spisie najgroźniejszych i najbardziej poszukiwanych polskich bandytów.
W maju tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał już innych szefów "Pruszkowa" na kary: 7 lat i 3 miesięcy więzienia - Mirosława D., pseud. Malizna; po 7 lat - Zygmunta R., pseud. Bolo, Ryszarda Sz., pseud. Kajtek i Janusza P., psued. Parasol oraz 6,5 roku - Leszka D., pseud. Wańka. Sąd uznał za bezsporne zarówno to, że gang pruszkowski istniał, jak i to, że ta piątka nim kierowała w latach 1990-2000.
Oskarżenie szefów gangu stało się możliwe po zeznaniach kilku "skruszonych" gangsterów, którzy uzyskali dzięki temu status świadków koronnych. Najważniejszy z nich to Jarosław S., pseud. Masa. Jeśli podtrzymają oni zeznania przed sądem, to - zgodnie z ustawą o świadku koronnym - nie poniosą kary.
Na swój proces czeka też ostatni z szefów gangu Andrzej Z., "Słowik". Poszukiwany listem gończym, został zatrzymany w październiku 2001 r. w Hiszpanii, która wydała go Polsce.