Nie pożar zabił kobietę. Zginęła od ciosów ostrym narzędziem
Kobieta, której spalone ciało znaleziono 20 stycznia br., po tym, jak kilka godzin wcześniej w wypadku samochodowym w Grodziszczu (woj. dolnośląskie) zginął jej 23-letni wnuk, nie zmarła w płomieniach, ale od ciosów zadanych ostrym narzędziem - podaje TVN24 Wrocław. - Mamy do czynienia ze zbrodnią - podkreśliła Prokuratura Rejonowa w Świdnicy.
- BMW prowadzone przez 23-latka zjechało na przeciwny pas ruchu i czołowo zderzyło się z innym autem. Mężczyzna mimo reanimacji zmarł w szpitalu - powiedział WP w dniu wypadku podinsp. Mariusz Furgała, rzecznik prasowy dzierżoniowskiej policji.
Kilka godzin później funkcjonariusze przyjechali do domu 23-latka w miejscowości Grodziszcze w powiecie świdnickim, aby powiadomić rodzinę o tragedii na drodze. Okazało się, że w budynku wybuchł wcześniej pożar. - Na miejscu policjanci znaleźli częściowo spalone zwłoki kobiety - powiedział 20 stycznia br.r. w rozmowie z WP asp. sztab. Grzegorz Oleśkiewicz z policji w Świdnicy.
Już wiadomo, że przyczyną śmierci mężczyzny było zatrzymanie krążenia. Jednak prokuratorzy wciąż czekają na wyniki badań krwi i histopatologicznych.
Wyniki sekcji zwłok kobiety wykazały, że zginęła od ran kłutych w okolice szyi i tułowia. - Ciosy zadano ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. (...) Spalenie zwłok było wtórne i zmierzało do zatarcia śladów - poinformował Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
- Mamy do czynienia ze zbrodnią, ale nie wiemy, kto jest za nią odpowiedzialny. Nie wykluczamy, że była to osoba trzecia - dodał Rusin.
Możliwe jest również tzw. samobójstwo rozszerzone.