Nie oddamy filmów
W archiwach upadłego poznańskiego Film-Artu kryją się kopie ponad 2 tysięcy filmów. Ten największy zbiór w Wielkopolsce, wypełniony między innymi filmami Wajdy, Kurosawy czy Felliniego, może jednak wkrótce wyjechać do... Warszawy. Na zawsze.
Kopie należą do postawionej w upadłość Państwowej Instytucji Filmowej Film-Art. – Na mocy ustawy o kinematografii trafią one do Filmoteki Narodowej – twierdzi Bolesława Kała, syndyk. Stolica Wielkopolski zostałaby bez żadnego archiwum filmowego. A przecież Poznań ma największą liczbę sal kinowych w stosunku do mieszkańców w Polsce.
Chcą ratować
– Nie możemy pozwolić, żeby taka spuścizna opuściła Poznań – opowiada Maciej Plewiński, opiekun DKF ,,Dziesiątka’’ w Poznaniu. – Razem z profesorem Markiem Hendrykowskim odwiedziliśmy panią syndyk i zaproponowaliśmy, aby w oparciu o te kopie filmowe powstał instytut filmowy, albo kopie trafiły na uniwersytet i do DKF. – ISF może tworzyć swoje filie. Moim zdaniem są trzy wyjścia: założenie poznańskiej filii Instytutu, stworzenie samorządowej instytucji, która zajęłaby się archiwizacją i wypożyczaniem kopii, albo prywatny inwestor – twierdzi Rafał Górecki, dyrektor Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Filmowej ,,Prowincjonalia’’ we Wrześni.
Wypożyczać z Wrocławia?
Kiniarze z Wielkopolski coraz rzadziej zaglądają do zbioru Film-Artu. Wolą wypożyczać filmy z Katowic, czy Wrocławia, co jest droższe, bo trzeba doliczyć koszty przesyłki. Filmoteka Narodowa, zgodnie z ustawą, może zrezygnować z przejęcia kopii, jeżeli uzna, że właściwsze będzie pozostawienie ich na miejscu. Poznaniacy muszą przekonać szefostwo Filmoteki Narodowej, że potrafią się tutaj na miejscu świetnie zająć tymi zbiorami i w odpowiedni sposób je wykorzystać. Kiedy syndyk otrzyma pismo z Filmoteki, że nie przejmie ona zbiorów, to może je przekazać odpowiedniej, wybranej organizacji.
Elżbieta Podolska