"Nie można uciec od hipotezy, że jesteśmy celem"
Od hipotezy, że jesteśmy celem, nie można
uciec; jest jednak wiele pozytywnych przesłanek, które pozwalają
nam sądzić, że do tego typu akcji, jak w Hiszpanii, brakuje u nas
i miejsca, i środków - uznał szef Agencji Wywiadu,
Zbigniew Siemiątkowski.
Jak powiedział, logika rozumowania islamskich organizacji terrorystycznych jest teraz następująca: "Uderzajmy w 'miękkie cele', w kraje, w których opinia publiczna jest podzielona, a być może w przewadze przeciwna polityce rządu, który doprowadził do sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i wysłał swoje wojska; gdzie elity polityczne są podzielone; gdzie zbliżają się rozstrzygnięcia wyborcze; gdzie można doprowadzić do trwałego wyeliminowania jednego z sojuszników".
W tej logice Polska jest tego rodzaju "miękkim celem" - uznał Siemiątkowski w niedzielnym "Salonie Politycznym Trójki".
Zaznaczył, że mamy nie tylko podzieloną opinię publiczną i elity polityczne, ale dodatkowo nieprzećwiczone struktury, zerowe doświadczenia w reagowaniu na tego typu zdarzenia.
Zwrócił jednak uwagę, że w stosunkowo dobrej sytuacji stawia nas to, że w Polsce nie ma naturalnego środowiska, w którym myśl terrorystyczna mogłaby się zrodzić - nie mamy miejscowych, autochtonicznych, od lat osiadłych społeczności muzułmańskich, tak jak w Hiszpanii czy Francji. Możemy jedynie obawiać się, że ktoś z zewnątrz "zaimportuje zarówno myśl, jak i czyn terrorystyczny"; to jednak jest łatwiejsze do wychwycenia - zaznaczył.
Pod koniec ubiegłego roku były sygnały, że przedsięwzięcia terrorystyczne były w Polsce przygotowywane. "Mogę potwierdzić, że pod koniec zeszłego roku dokonaliśmy pewnych prewencyjnych zatrzymań, a jednocześnie przeprowadzono operacje, na skutek których grupa osób, co do których istniało uzasadnione podejrzenie, że znajdują się na naszym terytorium nie tylko w celach handlowo-turystycznych, została zmuszona do wyjazdu" - powiedział.
Dodał, że wcześniej na terenie Polski "został aresztowany obywatel brytyjski narodowości algierskiej poszukiwany międzynarodowym listem gończym, stary weteran wojny afgańskiej i jednocześnie uczestnik wojny domowej, tego co się w Algierii po 1992 roku stało". "Zadziałały na szczęście służby, na szczęście w porę została przesłana przez naszych kolegów z innego kraju informacja. Mieliśmy wtedy szczęście" - ocenił.