Nie mógł znieść rozstania - zamordował byłą dziewczynę
32-letni Radosław D., oskarżony o zabicie nożem w maju ubiegłego roku w Gdańsku swojej znajomej 23-letniej modelki i i fotografki, jest zdrowy psychicznie i może uczestniczyć w procesie. Kolegę kobiety, który stanął w jej obronie, mężczyzna ciężko ranił.
17.02.2011 | aktual.: 17.02.2011 16:23
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się druga rozprawa w tym procesie. Dwa tygodnie temu po odczytaniu aktu oskarżenia Radosław D. powiedział m.in., że nie wierzy w śmierć Sylwii K. i podejrzewa, że przebywa ona za granicą. Po tej m.in. wypowiedzi przewodnicząca składu sędziowskiego Anna Makowska-Lange uznała, że mężczyzna musi zostać ponownie zbadany przez biegłych psychiatrów.
Z ich opinii odczytanej podczas rozprawy wynika, że oskarżony nie jest chory psychicznie. Lekarze nie wykluczyli, że jego zachowanie może być świadome jako forma obrony.
- Rozumiem miłość, wiem, że trudno żyć ze świadomością, że się zabiło ukochaną osobę. Apeluję, żebyś się przyznał dla własnego sumienia - zwróciła się do oskarżonego matka zamordowanej Maria K., występująca w procesie jako świadek i oskarżycielka posiłkowa. - Nigdy bym takiego czegoś nie zrobił, nie byłbym w stanie - odpowiedział jej Radosław D.
Jak zeznała Maria K., córka zerwała związek z Radosławem D. na dzień przed swoją śmiercią. Powodem rozstania miały być częste kłamstwa mężczyzny. Z relacji Marii K. wynika, że Radosław D. nie groził zemstą Sylwii.
Do zabójstwa Sylwii K. doszło 29 maja 2010 r. w mieszkaniu w bloku na gdańskiej Zaspie. Mieszkający czasowo w Warszawie Radosław D., który znał swoją ofiarę od czterech miesięcy, zadał jej 18 ciosów nożem. 23-letni kolega kobiety, który próbował ją bronić, został też zraniony. Przeżył jednak atak i jest jednym z pokrzywdzonych w procesie.
Po kilku godzinach Radosław D. został zatrzymany. Próbował uciekać pociągiem. Policjanci i funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei wyciągnęli go z wagonu na stacji w Tczewie.
NaSygnale.pl: Nadziali się na patrol i wtedy zaczęły się problemy