Nie ma stypendiów dla "gorszych dzieci"?
Regulamin przyznawania stypendiów socjalnych w Krakowie pominął dzieci, które nie mają stałego zameldowania. Czterem córkom czytelniczki "Dziennika Polskiego" pieniądze mogą przejść koło nosa.
28.05.2005 | aktual.: 28.05.2005 08:45
Pani Agnieszka wychowuje ośmioro dzieci. Najstarsza Sabina ma 13 lat, najmłodszy Michał - dwa. Mieszkają w małym pokoju bez stałego zameldowania. - Utrzymujemy się z dodatku rodzinnego i pomocy społecznej, mówi pani Agnieszka.- To 869 złotych. Do tego dochodzą nieregularne zarobki męża, który nie ma stałej pracy.
Stypendium socjalne może wynieść od 44,80 do 112 zł miesięcznie. Jego wysokość zależy od dochodów rodziny.
Cztery najstarsze dziewczynki chodzą do szkoły podstawowej. Marzą o stypendium. - Miałyby parę groszy na swoje wydatki, a także na książki i zeszyty, mówi ich matka. - Mamy jednak problem: żeby starać się o pieniądze, dzieci muszą mieć stałe zameldowanie. Córki mają tymczasowe, bo straciliśmy dom, w którym były zameldowane na stałe.
W regulaminie przyznawania stypendium w Krakowie wymienia się wyłącznie dzieci zameldowane w mieście na stałe. - Taką przyjęliśmy zasadę, przyznaje Jan Żądło, wicedyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa.
W Nowym Sączu regulamin też uwzględnia tylko uczniów ze stałym meldunkiem, ale już w Tarnowie nie jest on wymagany. - Wystarczy, że uczniowie mają meldunek czasowy, mówi Stanisław Świerczek, dyrektor Wydziału Edukacji, Sportu i Turystyki.
Co na to Mieczysław Grabianowski, rzecznik ministerstwa edukacji? - Każdy przypadek komisja powinna traktować indywidualnie i pomagać tym, którzy są naprawdę w trudnej sytuacji życiowej - mówi rzecznik.
Dyrektor Żądło obiecuje, że - mimo zapisów regulaminu - komisja zbada przypadki dzieci, które nie mają stałego zameldowania. - Niestety, pieniędzy mamy wyłącznie dla 10 procent starających się uczniów, przyznaje. - Nie wiem, jak będziemy je dzielić. Być może stypendia będą przyznawane na pół roku. (PAP)