Nie ma podstaw do likwidacji sektora stoczniowego
Kryzys w Stoczni Szczecińskiej spowoduje, że straty poniosą też kooperanci. Nie ma jednak podstaw do likwidacji sektora stoczniowego - czytamy w raporcie Ministerstwa Gospodarki
o stanie przemysłu stoczniowego.
Budowa i remont statków daje zatrudnienie około 25 tys. osób. Od 130 tys. do 140 tys. osób pracuje dla przemysłu stoczniowego.
Dlatego Ministerstwo Gospodarki uważa, że nie ma uzasadnienia dla likwidacji sektora stoczniowego w Polsce. Stocznie mają obecnie zamówienia na budowę statków do 2004 roku i są szanse na pozyskanie nowych kontraktów.
Według resortu gospodarki, konieczne jest przejęcie przez państwo części ryzyka finansowego banków angażujących się w kredytowanie budowy statków. Przede wszystkim jednak konieczna jest pomoc państwa.
Oprócz tego akcjonariusze stoczni muszą zgodzić się na zmniejszenie ich praw własnościowych na rzecz innych podmiotów, które zaangażują się w ratowanie stoczni. Kooperanci z kolei powinni się przygotować na opóźnienia w spłacaniu przez stocznie wierzytelności.
Polskie stocznie współpracują z około 800 krajowymi dostawcami, z czego ponad 20 firm ponad 50% sprzedaży opiera na przemyśle stoczniowym. Większość z tej dwudziestki w ubiegłym roku miała niską rentowność.
Z powodu kłopotów Stoczni Szczecińskiej najbardziej mogą ucierpieć poznańskie zakłady H. Cegielskiego, których udział w produkcji okrętowej sięgał w 2001 roku 92%. Do utrzymania płynności finansowej H. Cegielski potrzebuje około 60 mln zł od skarbu państwa.
70% należności poznańskiej firmy przypada na Stocznię Szczecińską. Gdyby więc zarząd H. Cegielski Poznań utworzył rezerwy na te należności, to za 2001 rok miałby stratę wyższą niż jego kapitały. Wtedy akcjonariusze musieliby się zastanawiać nad dalszym istnieniem spółki.
Gdyby Cegielski rozpoczął postępowanie układowe z wierzycielami, groziłaby mu utrata licencji na produkcję silników okrętowych.
W celu ograniczenia kosztów zarząd H. Cegielskiego chciał zwolnić około 300 osób z ok. 2-tysięcznej załogi i obniżyć pensje pracownicze o 20-25%, ale nie zgodzili się na to związkowcy.
Od października ubiegłego roku Stocznia Szczecińska nie ma płynności finansowej. W marcu br. wstrzymano produkcję w przedsiębiorstwie, a około 6 tys. stoczniowców spośród ponad 11 tys. osób ogółem zatrudnionych w holdingu, wysłano na przymusowe urlopy.
Parę dni temu za symboliczną złotówkę Agencja Rozwoju Przemysłu odkupiła od holdingu spółkę, na bazie której ma być wznowiona produkcja statków w Szczecinie.(miz)