Nie ma kary za dwie żony
Opolski sąd nie skazał Hakana K. za wielożeństwo. Sprawa się przedawniła, bo bigamia za późno wyszła na jaw. Jego pierwsza żona nie rezygnuje z zemsty: chce wiarołomnego pozbawić majątku.
Hakan K. przyjechał wczoraj pod Sąd Rejonowy w Opolu czarnym mercedesem na niemieckich rejestracjach. Wysoki, przystojny, w eleganckim ciemnym garniturze. Biznesmen. Ma podwójne obywatelstwo: niemieckie i tureckie, na co prawo pozwala. Miał też dwie żony, ale tego prawo już zabrania. Miłość do kobiet przysporzyła mu wielu problemów.
Hakan K. pobrał się z Gul w Kolonii, w 1985 roku. Doczekali się trzech córek. Hakan cały czas zapewniał żonę, że ją kocha. Z biznesowych podróży do Polski przywoził jej i dzieciom prezenty. Nic nie wskazywało na to, że żyje tu z inną kobietą. Gul zaniepokoiły dopiero SMS-y przychodzące na jego komórkę. Wynajęła prywatnego detektywa. Ten odkrył, że pod Opolem mężczyzna ma drugą żonę. W dodatku ma z nią dziecko.
Gul poczuła się poniżona. Uważa, że za ich wspólne pieniądze mąż utrzymuje w Polsce drugą kobietę, której kupił mieszkanie i samochód.
Ewelina C., polska żona Hakana K., twierdzi, że nie miała pojęcia o jego pierwszym związku. Wiedziała tylko, że ma interesy w Niemczech i musi tam wyjeżdżać co jakiś czas. Ona także czuje się ofiarą bigamii. Gdy po ponad 20 latach spędzonych razem Gul dowiedziała się, że jej mąż ma drugą kobietę w Polsce, nie wytrzymała. W marcu br. przyjechała do Opola i złożyła w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie.
Prokuratura oskarżyła Hakana K. o bigamię, za co grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Sprawa trafiła do sądu. Ten wczoraj musiał ją jednak umorzyć, bo prokuratorski zarzut się przedawnił.
Hakan ożenił się z Eweliną C. w czerwcu 2000 r. Bigamia przedawnia się po pięciu latach. Momentem popełnienia przestępstwa była chwila zawarcia w urzędzie stanu_cywilnego drugiego małżeństwa. Przestępstwo przedawniło się już w czerwcu 2005 r., czyli prawie rok przed tym, jak wyszło na jaw.
Całe postępowanie przygotowawcze prokuratura prowadziła więc już po przedawnieniu - tłumaczył wczoraj sędzia Tomasz Razowski. Umorzenie było więc jedyną decyzją, jaką sąd mógł podjąć.
Zadowolony z takiego wyroku Hakan K. szybko opuścił sąd. Jacek Ziobrowski, adwokat reprezentujący Gul, powiedział, że decyzja o ewentualnym odwołaniu będzie należała do jego klientki.
Ta specjalnie na tę sprawę przyleciała do Polski. Nie zdążyła jednak dojechać do opolskiego sądu z wrocławskiego lotniska. Nie zdążyłam dojechać, bo jakieś ciemne bmw blokowało nam drogę - tłumaczyła Gul. O, to tamtem samochód! - krzyknęła, wskazując ciemnozielone auto na opolskich tablicach rejestracyjnych, kierowane przez umięśnionego mężczyznę.
Gul, wysoka, szczupła, elegancka kobieta, była wyraźnie niezadowolona z sądowego rozstrzygnięcia sprawy. Nerwowo gestykulowała, co chwila łapała za telefon komórkowy. Pojechała z adwokatem do jego kancelarii, by uzgodnić dalsze kroki.
Gul jest w trakcie sprawy rozwodowej z Hakanem. Poprzysięgła zemstę swojemu mężowi. Chce dla niego nie tylko surowej kary, ale także majątku, którego wspólnie się dorobili.
Małżeństwo Hakana z Polką zostało unieważnione.
Maciej T. Nowak