PolskaNie ma kary za dwie żony

Nie ma kary za dwie żony

Opolski sąd nie skazał Hakana K. za wielożeństwo. Sprawa się przedawniła, bo bigamia za późno wyszła na jaw. Jego pierwsza żona nie rezygnuje z zemsty: chce wiarołomnego pozbawić majątku.

Nie ma kary za dwie żony
Źródło zdjęć: © NTO

05.09.2006 | aktual.: 05.09.2006 08:24

Hakan K. przyjechał wczoraj pod Sąd Rejonowy w Opolu czarnym mercedesem na niemieckich rejestracjach. Wysoki, przystojny, w eleganckim ciemnym garniturze. Biznesmen. Ma podwójne obywatelstwo: niemieckie i tureckie, na co prawo pozwala. Miał też dwie żony, ale tego prawo już zabrania. Miłość do kobiet przysporzyła mu wielu problemów.

Hakan K. pobrał się z Gul w Kolonii, w 1985 roku. Doczekali się trzech córek. Hakan cały czas zapewniał żonę, że ją kocha. Z biznesowych podróży do Polski przywoził jej i dzieciom prezenty. Nic nie wskazywało na to, że żyje tu z inną kobietą. Gul zaniepokoiły dopiero SMS-y przychodzące na jego komórkę. Wynajęła prywatnego detektywa. Ten odkrył, że pod Opolem mężczyzna ma drugą żonę. W dodatku ma z nią dziecko.

Gul poczuła się poniżona. Uważa, że za ich wspólne pieniądze mąż utrzymuje w Polsce drugą kobietę, której kupił mieszkanie i samochód.

Ewelina C., polska żona Hakana K., twierdzi, że nie miała pojęcia o jego pierwszym związku. Wiedziała tylko, że ma interesy w Niemczech i musi tam wyjeżdżać co jakiś czas. Ona także czuje się ofiarą bigamii. Gdy po ponad 20 latach spędzonych razem Gul dowiedziała się, że jej mąż ma drugą kobietę w Polsce, nie wytrzymała. W marcu br. przyjechała do Opola i złożyła w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie.

Prokuratura oskarżyła Hakana K. o bigamię, za co grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.

Sprawa trafiła do sądu. Ten wczoraj musiał ją jednak umorzyć, bo prokuratorski zarzut się przedawnił.

Hakan ożenił się z Eweliną C. w czerwcu 2000 r. Bigamia przedawnia się po pięciu latach. Momentem popełnienia przestępstwa była chwila zawarcia w urzędzie stanu_cywilnego drugiego małżeństwa. Przestępstwo przedawniło się już w czerwcu 2005 r., czyli prawie rok przed tym, jak wyszło na jaw.

Całe postępowanie przygotowawcze prokuratura prowadziła więc już po przedawnieniu - tłumaczył wczoraj sędzia Tomasz Razowski. Umorzenie było więc jedyną decyzją, jaką sąd mógł podjąć.

Zadowolony z takiego wyroku Hakan K. szybko opuścił sąd. Jacek Ziobrowski, adwokat reprezentujący Gul, powiedział, że decyzja o ewentualnym odwołaniu będzie należała do jego klientki.

Ta specjalnie na tę sprawę przyleciała do Polski. Nie zdążyła jednak dojechać do opolskiego sądu z wrocławskiego lotniska. Nie zdążyłam dojechać, bo jakieś ciemne bmw blokowało nam drogę - tłumaczyła Gul. O, to tamtem samochód! - krzyknęła, wskazując ciemnozielone auto na opolskich tablicach rejestracyjnych, kierowane przez umięśnionego mężczyznę.

Gul, wysoka, szczupła, elegancka kobieta, była wyraźnie niezadowolona z sądowego rozstrzygnięcia sprawy. Nerwowo gestykulowała, co chwila łapała za telefon komórkowy. Pojechała z adwokatem do jego kancelarii, by uzgodnić dalsze kroki.

Gul jest w trakcie sprawy rozwodowej z Hakanem. Poprzysięgła zemstę swojemu mężowi. Chce dla niego nie tylko surowej kary, ale także majątku, którego wspólnie się dorobili.

Małżeństwo Hakana z Polką zostało unieważnione.

Maciej T. Nowak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)