Nie ma exodusu Tatarów z Krymu. "Nie po to walczyliśmy, by wyjeżdżać"
Nieformalny przywódca Tatarów i deputowany Rady Najwyższej Mustafa Dżemilew podkreśla, że krymscy Tatarzy nie mają zamiaru masowo opuszczać półwyspu. W kończącym się tygodniu do Polski przybyła pierwsza grupa 32 uchodźców tej narodowości z Krymu.
Odpowiadając na pytanie Polskiego Radia, polityk podkreślił, że są to pojedyncze przypadki i trudno nawet mówić o masowej ucieczce Tatarów z półwyspu na kontynentalną część Ukrainy, a co dopiero o wyjeździe za granicę. Choć zaznaczył, że z Krymu wyjeżdżają dzieci, kobiety i osoby starsze. Mężczyźni tam zostają. - Nie po to pół wieku walczyliśmy o to, żeby po wysiedleniu wrócić na Krym, aby teraz wyjeżdżać - podkreślił.
Mustafa Dżemilew przyznał jednak, że przed Tatarami stoi wiele wyzwań. Na przykład muszą się oni zdecydować, czy delegować swoich przedstawicieli do organów miejscowych władz. Jeśli tego nie zrobią, istnieje obawa, że znajdą się tam marionetkowi tatarscy działacze kontrolowani przez Rosję.
Powstaje także pytanie, czy przyjąć rosyjskie dowody osobiste. Bez nich nie będą oni mieli żadnych praw, na przykład, nie będą mogli pobierać emerytur. Problemem jest także to, że ukraińskie prawo nie dopuszcza podwójnego obywatelstwa, choć władze zapowiadają, że dla mieszkańców Krymu zrobią wyjątek.