"Nie ma dowodów na pozorowanie egzekucji w Afganistanie"
Nie ma dowodów na to, by niemieccy żołnierze pozorowali w Afganistanie egzekucję afgańskiego chłopca - powiedział w Berlinie rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony Thomas Raabe.
06.11.2006 | aktual.: 06.11.2006 20:07
Jak twierdzi niemiecki dziennik "Berliner Morgenpost", niemiecki żołnierz podczas patrolowania Kabulu zawołał afgańskiego chłopca i przystawił przestraszonemu dziecku broń do głowy. Następnie polecił kolegom, by zrobili mu zdjęcia. Po jakimś czasie zwolnił chłopca, "wynagradzając" go jednodolarowym banknotem - podała gazeta.
"Berliner Morgenpost" powołuje się na wypowiedź rzekomego świadka incydentu, pochodzącego z Berlina żołnierza, który w pierwszej połowie 2002 roku służył w Afganistanie jako podoficer jednostki zaopatrzenia. Żołnierz twierdzi ponadto, że członkowie niemieckich oddziałów używali środka przeciwbólowego Ketanest do odurzania się podczas imprez towarzyskich.
Redakcja utrzymuje personalia świadka w tajemnicy.
Rzecznik Raabe zapewnił, że ministerstwo zainteresowane jest jak najszybszym wyjaśnieniem zarzutów. Informacje podane przez gazetę są jednak - jego zdaniem - "zbyt niejasne", by można było zidentyfikować uczestników zajścia. Ministerstwo zwróciło się do redakcji z prośbą o udostępnienie oświadczenia świadka bądź zdjęć, jednak nie otrzymało dotychczas odpowiedzi - powiedział Raabe.
Niemiecka opinia publiczna zbulwersowana jest wykrytymi niedawno wcześniejszymi incydentami z udziałem niemieckich żołnierzy w Afganistanie. Media publikowały w minionych tygodniach zdjęcia przedstawiające wojskowych profanujących ludzkie kości. Na jednym z wojskowych samochodów terenowych odkryto z kolei namalowany na drzwiach emblemat formacji wojskowej z czasów Trzeciej Rzeszy - Afrikaskorps.
Jacek Lepiarz