Nie kupujcie szczeniaków z Polski!
Niemal wszystkie duńskie - prasa, portale internetowe, telewizja i radio - opublikowały apel o niekupowanie pochodzących z Polski szczeniąt psów rasowych.
17.04.2006 | aktual.: 17.04.2006 12:18
Apel ten jest w zasadzie przedrukiem lub omówieniem artykułu, który ukazał się w poniedziałkowym wydaniu kopenhaskiego dziennika "B.T."
Dziennikarka "B.T." Sara Schulter, która odwiedziła Polskę, miała okazję zobaczyć - jak to określa - "fabrykę szczeniaków", czyli prymitywną hodowlę psów, nastawioną na sprzedawanie szczeniąt klientom z Europy Zachodniej.
Hodowla jest umieszczona w ciemnych, zimnych piwnicach, gdzie w prymitywnych drucianych klatkach trzyma się psy. Dwumiesięczne szczeniaki zapakowane w papierowe torby lub kartony transportuje się następnie samochodami do Danii, a podróż ta trwa 15 godzin. Dla uniknięcia kłopotów ze służbami celnymi, szczeniaki są albo usypiane, albo zakleja im się pyszczki taśmą samoprzylepną.
Wiele z tych małych psów - często chorych, zarobaczonych, wygłodzonych i odwodnionych - nie przetrzymuje transportu. Już po sprzedaniu u psów ujawniają się choroby. Wiele z nich trzeba usypiać, bo nie nadają się do wyleczenia.
Według "B.T.", co roku w Danii rejestruje się 1200 rasowych szczeniaków, importowanych z Polski. Co najmniej drugie tyle nie jest rejestrowanych lub zdycha zanim nowi właściciele zdecydują się na rejestrację.
Duńska gazeta dysponuje filmem, wykonanym ukrytą kamerą w jednej z takich polskich hodowli. Film pokazano Geoffreyowi Hauserowi, szefowi duńskiej Kliniki Małych Zwierząt. Wstrząśnięty powiedział, że przypomina to sceny handlu niewolnikami.
Według cytowanej przez "B.T" szefowej poznańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Stefanii Kozłowskiej, sytuacja pogarsza się z roku na rok. Odbiorcy szczeniąt w Danii i innych państw zachodnich naciskają na polskich hodowców, domagając się niższych cen i szybszych dostaw.
Michał Haykowski