ŚwiatNie doszło do pojednania USA z UE

Nie doszło do pojednania USA z UE

Do pojednania Europy z Ameryką nie doszło -
napisał, w komentarzu do europejskiej podróży
amerykańskiego prezydenta George'a W. Busha prestiżowy czeski
dziennik "Lidove noviny".

24.02.2005 | aktual.: 24.02.2005 11:21

"W ciągu obserwowanych z uwagą ostatnich czterech dni nie stało się nic, co przypominałoby awizowane transatlantyckie pojednanie" - napisał dziennik.

Jego zdaniem decydujące jednak będzie to, w jaki sposób uczestnicy rozmów na najwyższym szczeblu zinterpretują to, co słyszeli od swych partnerów.

"Przeciwnik amerykańskiej wojny z Irakiem francuski prezydent Jacques Chirac mówi, jak na razie, o wrażeniu, że między obu brzegami Atlantyku panuje partnerstwo. To bardzo mało jak na określenie stosunków między mocarstwami, które w niedawnej przeszłości były bliskimi sojusznikami w dwóch znaczących dla historii świata starciach: II wojnie światowej i zimnej wojnie" - napisał praski dziennik.

"Lidove noviny" przypomniały długą listę tego, co dzieli Europę od Ameryki (Iran, Chiny, Izrael, ekologia...) stwierdzając, że porozumienie między nimi możliwe jest tylko na poziomie najbardziej ogólnych deklaracji, tzn. że Europa i USA wzajemnie się potrzebują.

Ten brak zgody jest jednak także efektem pewnego rodzaju złudzenia optycznego wynikającego ze skoncentrowania uwagi na sprawach bezpieczeństwa. Lista punktów zbieżnych między Europą a Stanami Zjednoczonymi w problematyce liberalizacji handlu byłaby o wiele dłuższa niż ta, która dotyczy kwestii bezpieczeństwa.

"Lidove noviny" uważają, że i tak podróż Busha do Europy miała swój pozytywny efekt. Po okresie pokrzykiwania na Stary Kontynent, Bush - przyjmując pojednawczy ton - stworzył okazję do wyjaśnienia sobie stanowisk i - jak się wydaje - zaakceptował wreszcie fakt istnienia zjednoczonej Europy.

Czeski dziennik zadaje pytanie, czy nie nadeszła już pora, aby także Europa zrezygnowała z czekania na chwilę, "kiedy z otmętów znów wynurzy się jakaś stara, dobra przedbushowska Ameryka".

Zbigniew Krzysztyniak

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)