Nie dostał dowodu, bo nie ma ucha
Urzędnicy z Gdańska wykazali się wyjątkową
niekompetencją. Nie chcieli wydać Waldemarowi Borochowskiemu,
nowego dowodu osobistego, bo na zdjęciu do dokumentu nie widać
lewego ucha. A nie widać, bo pan Waldemar ucha nie ma od urodzenia
- informuje "Fakt".
Czuję się jak zbity pies. Nikt nigdy nie zrobił mi tak strasznej przykrości. Czy dla zadowolenia urzędników mam kupić świńskie ucho i je sobie przykleić?- pyta Waldemar Borochowski.
Mężczyzna pojawił się w gdańskim urzędzie miasta. Chciał złożyć wniosek o wymianę starego, książeczkowego dowodu osobistego na nowy, plastikowy. Tak jak inni ludzie stanął w kolejce. Po czterech godzinach szczęśliwy podszedł do okienka, za którym siedziała młoda urzędniczka. Podał jej wypełniony wniosek, zdjęcia i stary dowód osobisty. Urzędniczka przyglądając się fotografiom od razu wydała wyrok - pisze dziennik.
To jakaś koszmarna głupota! Przecież ona trzymała w ręku mój stary dowód, a tam jak byk w znakach szczególnych napisano: brak lewego ucha - opowiada "Faktowi" wstrząśnięty gdańszczanin. (PAP)