Nie damy się rozjechać!
Mieszkańcy wsi żyją w ciągłym strachu. Nie pozwalają dzieciom wyjeżdżać rowerami z podwórek - nawet na chodniki. A i sami korzystają z nich z obawą. Z wypadków, które się tu wydarzyły - pamiętają tylko te największe. Tyle tego było.
10.09.2005 | aktual.: 10.09.2005 10:34
Przez sam środek Kruszyny w gminie Kobylnica wije się ruchliwa krajowa droga nr 21, ze Słupska do Poznania. Choć na wjazdach stoją znaki nakazujące zwolnić do 50 km/godz. - mało który kierowca ich przestrzega. Z górki auto samo jedzie... - Zakręty są źle wyprofilowane, a w dodatku te koleiny w asfalcie i pędzące po nim auta - mówią mieszkańcy, których spotkaliśmy przed sklepem. - Dlatego ciężarówki często gubią tu ładunek. Raz to spadła im z paki betoniarka, a ze zgubionych cegieł można zbudować dom. Strach tędy chodzić!
Inni mężczyźni wspominają zgubione „za komuny” skrzynki z wódką. Oraz wypadki. I ten, kiedy rozpędzony tir najechał na ich nowy wóz strażacki, który właśnie wyruszył z remizy, czy inny, który nie wyrobił zakrętu i wpadł do stawku przeciwpożarowego. A także 30-tonowy ciągnik z naczepą, który w czerwcu ub.r. wjechał do pokoju, w którym spało maleńkie dziecko. - To było akurat u moich kuzynostwa - wspomina Jerzy Wontorczyk, mieszkaniec Kruszyny. - Szczęściem, wtedy dziecku nic się nie stało, a dom już jest odbudowany. A tym razem nieszczęście dopadło nas.
„Zaparkował” w warsztacie
W ubiegły piątek, nad ranem, rodzinę Wontorczyków, (którzy mieszkają kilkadziesiąt metrów dalej, również przy szosie) zerwał z łóżek potężny łoskot. Mercedes - chłodnia „wyprostował” zakręt, przejechał przez żywopłot i z impetem wpadł na podwórze. Zatrzymał się w bramie murowanego warsztatu. Chłodnia jechała od strony Miastka. Jej kierowca cudem przeżył. W każdej chwili mógł runąć popękany budynek.
- Brat szybko zatelefonował po pogotowie, zaraz potem przyjechali strażacy i wydobyli kierowcę - kontynuuje pan Jerzy. - Miał szczęście, bo gdyby jechał szybciej, stalowa belka ucięłaby mu głowę. A my teraz zostaliśmy sami z tym nieszczęściem. Niedawno kupiliśmy maszyny, chcieliśmy otworzyć warsztat. Wszystko nadaje się do rozbiórki. Kierowca chłodni, 46-letni mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego był trzeźwy. Cudem uniknął poważniejszych obrażeń. - Nie dostosował prędkości do warunków na drodze - stwierdził krótko nadkom. Piotr Sochacki, szef słupskiej „drogówki”. - Został ukarany mandatem, będzie musiał także pokryć szkody.
A tiry pędzą
Mieszkańcy wielokrotnie dopominali się w Urzędzie Gminy Kobylnica o rozwiązanie problemu pędzących ciężarówek. - W dzień i nocy boimy się o bezpieczeństwo i swoje, i dzieci, od drgań pękają nam domy, a od wody wychlapywanej z kolein w wielu powstał grzyb na ścianach - wylicza Krystyna Balcer, sołtys Kruszyny. - Wójt w naszym imieniu wielokrotnie występował do Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o budowę obwodnicy, lub choćby pasów spowalniających na wjazdach do wsi. Na razie odpisali, że ich zdaniem pasy spowalniające są nie skuteczne. A my twierdzimy inaczej i dlatego ponowimy monit. Na pewno podpiszą się pod nim mieszkańcy.
Zdaniem Leszka Kulińskiego, wójta Kobylnicy sprawa jest pilna. - Na mapach gruntów mamy nawet wydzielony pas pod ewentualną obwodnicę wsi - zapewnia wójt. - Policjanci i nasi strażnicy gminni pojawiają się często w Kruszynie z fotoradarem, popieramy także pisma Rady Sołeckiej w sprawie pasów. Również Franciszek Rogowicz, dyrektor gdańskiego oddziału GDDKiA obiecał zająć się sprawą. - Dziś mam w planie wizytę w Słupsku - stwierdził. - Wybiorę się do Kruszyny wspólnie z kierownikiem rejonu, by na miejscu ocenić sytuację. Na pewno odpada montaż na wjazdach do wsi klasycznych pasów spowalniających, takich jak na drogach osiedlowych, bo to droga krajowa. Rozważymy możliwość dodatkowego oznakowania grubowarstwowego na jezdni, które przypomni kierowcom, że powinni w tym miejscu zwolnić.
Jarosław Kowalski