"Nie da się wyjaśnić sprawy Rolandów"
Na podstawie dostępnych materiałów nie
da się ustalić, w którym roku zostały wyprodukowane francusko-
niemieckie rakiety Roland, odnalezione w polskiej strefie w Iraku
i zdetonowane przez polskich żołnierzy - uważa dowódca
wielonarodowej dywizji gen. Andrzej Tyszkiewicz.
05.10.2003 | aktual.: 06.10.2003 07:19
"Sprawy z Rolandami nie ma, została zamknięta oświadczeniem ministra Jerzego Szmajdzińskiego i przyjęciem tego oświadczenia przez prezydenta Francji. Sądzę, że nie ma co wracać do tej sprawy" - powiedział dziennikarzom gen. Tyszkiewicz.
Jak dodał, próba oceny, z którego roku pochodzą pociski, oparta była na symbolu i nie można stwierdzić, że symbol ten oznacza rok produkcji.
Zdaniem Tyszkiewicza, żołnierze zbyt pochopnie przekazali informację o dacie produkcji rakiet, a dziennikarze "stworzyli z tego fakt medialny" i "zrobili wielką wrzawę, zupełnie niepotrzebną".
Pytany, czy na podstawie materiałów utrwalonych przed detonacją rakiet, można ustalić, z jakiego roku one były, dowódca odpowiedział, że nie da się uzyskać całkowitej pewności, dlatego że nie można ustalić ich pochodzenia, nie wiadomo też "kiedy i kto te napisy (na rakietach) malował i w jakim celu te napisy nanosił. Te napisy w zasadzie mogą wszystko oznaczać" - powiedział Tyszkiewicz.
Informacja podana przez polskie media i potwierdzona później przez rzecznika MON, że cztery francusko-niemieckie rakiety przeciwlotnicze Roland, odnalezione przez polskich żołnierzy w pobliżu Hilli, mają datę produkcji 2003 rok, wywołała reakcję francuskich polityków.
Prezydent Jacques Chirac zdecydowanie zdementował w sobotę w Rzymie doniesienia strony polskiej. Wkrótce potem minister obrony Szmajdziński wyraził ubolewanie z powodu informacji, podanych przez rzecznika swego resortu. Polecił też zbadanie wszystkich okoliczności tej sprawy i przedstawienie mu raportu.(iza)