Nie cofnąłbym się pod presją - mówi redaktor naczelny "Super Expressu"
Decyzja o publikacji zdjęcia kolegi na okładce na pewno była przemyślana - mam wrażenie, że o wiele bardziej niż głosy krytyki, których później wysłuchiwaliśmy z tego powodu. Z perspektywy czasu wiem, że na pewno nie zrezygnowałbym z publikacji pod presją telewizji - powiedział Wirtualnej Polsce Mariusz Ziomecki, redaktor naczelny "Super Expressu".
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 17:06
Czy gdyby Pan wiedział jaką burzę wywoła publikacja zdjęcia zmarłego Waldemara Milewicza w Pańskiej gazecie nie zawahałby się Pan?
Mariusz Ziomecki: Sam zadałem sobie to pytanie dziś rano. Chciałbym powiedzieć, że nie zawahałbym się. Decyzja o publikacji zdjęcia kolegi na okładce na pewno była przemyślana - mam wrażenie, że o wiele bardziej niż głosy krytyki, których później wysłuchiwaliśmy z tego powodu. Koledzy nie wyszli poza generalne stwierdzenia, jakby istniał uniwersalny kanon, który w każdych okolicznościach zakazuje publikacji takich zdjęć. Taki kanon jednak nie istnieje, bo nie może istnieć. Każdy konkretny przypadek trzeba rozstrzygnąć oddzielnie. Nie, z całą pewnością nie cofnąłbym się pod presją telewizji.
A gdyby „Faktu” nie było na rynku, to także podjąłby Pan taką decyzję?
Mariusz Ziomecki: Oczywiście. To akurat mogę powiedzieć z całkowitą pewnością. Nie ścigaliśmy się z „Faktem” w tej kwestii. Chociaż oczywiście zadawaliśmy sobie pytanie, jak będą wyglądały okładki innych gazet – ich również.
Jak się Pan czuł po otrzymaniu listu od Grzegorza Lindenberga, który ostro skrytykował Pana jako redaktora naczelnego?
* Mariusz Ziomecki:* Pan Lindenberg jest osobą ważną – jest jednym z trzech i pół miliona czytelników „Super Expressu”. Powiem jeszcze jedno: nie jest on pierwszym byłym redaktorem naczelnym, który chciałby wrócić do jakiejś gazety.
Z Mariuszem Ziomeckim rozmawiała Iza Bartosz.