"Nie chcemy krwawego spektaklu!" - protest miast
Już 75 hiszpańskich miast opowiedziało się przeciwko korridzie, z czego aż 71 z nich znajduje się w Katalonii. W grudniu ubiegłego roku Barcelona rozpoczęła proces legislacyjny zmierzający do prawnego zakazu organizowania bestialskich spektakli w całej katalońskiej autonomii. Sprawa ma również polski wątek.
18.02.2010 | aktual.: 26.04.2010 12:29
Pierwsza była Tossa de Mar
Pierwszą miejscowością, w której wprowadzono zakaz organizowania korridy była malownicza Tossa de Mar na Costa Brava.
W 1989 roku, po wielu demonstracjach, po latach zbierania podpisów poparcia, po często prawdziwej walce ze zwolennikami walk byków, katalońskie miasteczko ogłosiło się pierwszym miastem "antykorridowym" (municipi antitaurina).
O tym, jak niebezpieczne były początki, niech świadczy fakt, iż w trakcie jednej z demonstracji liderka antytaurynistów z Tossy doznała złamania nosa i żeber.
Ciekawostką dla Polaków jest z kolei fakt, iż wśród aktywistów, którzy doprowadzili do likwidacji korridy w tej miejscowości, znajdowała się Katalonka polskiego pochodzenia - Lidia Krakauer. Korridy w Barcelonie na prywatnym placu.
W 2004 roku stolica Katalonii, jako pierwsze z wielkich miast Królestwa, wprowadziła zakaz organizowania spektakli korridy, który jednak ze względów prawnych nie mógł objąć aren prywatnych. Dotychczas obowiązujący zakaz dotyczy jedynie placów miejskich, a oznacza przede wszystkim, iż władze miasta nie dokładają do korridy ani centa. W 2008 roku hiszpańskie instytucje publiczne przeznaczyły na promocję korridy ponad 600 milionów euro.
Zaczęło się od protestu przeciwko "gratisowemu" torreadorowi
Po ubiegłorocznej zapowiedzi torreadora Jose Tomasa, iż zabije "gratisowo" 6 byków, aby zademonstrować solidarność z katalońskimi wielbicielami korridy, jej przeciwnicy rozpoczęli akcję zbierania podpisów za wprowadzeniem rządowego zakazu korridy. W tym roku protest ten wraz z projektem prawnym wpłynął do katalońskiego rządu (Generalitat de Catalunya). Jeśli nowe prawo zostanie uchwalone, a co do tego nie ma w zasadzie wątpliwości, to zakaz urządzania korridy obejmie całą Katalonię, w tym również prywatne areny do walk z bykami.
Wyspy Kanaryjskie bez korridy od 1991 roku
Ten, kto chciałby obejrzeć korridę, nie ma, czego szukać na Wyspach Kanaryjskich. Są one jak do tej pory jedyną z 17 hiszpańskich prowincji autonomicznych, która zakazała wszelkich spektakli ze zwierzętami, noszących znamiona maltretowania, a więc zarówno walk z bykami, jak i popularnych walk kogutów czy psów.
W roku 1991 jednak, zakaz organizowania zwierzęcych walk na Wyspach Kanaryjskich przeszedł na kontynencie bez większego echa.
Na trzech kanaryjskich arenach, przeznaczonych dawniej do walk z bykami, obecnie odbywają się koncerty, spektakle karnawałowe i turnieje bokserskie. Po 19 latach śladami Wysp Kanaryjskich podąża Katalonia. Galicja w kolejce za Katalonią
Przykład Katalonii jest o tyle mało reprezentatywny dla całej Hiszpanii, iż ta prowincja o wyjątkowej autonomii zawsze była przeciwna wszystkiemu, co typowo hiszpańskie. Prowincja posiada najniższy wskaźnik zwolenników korridy wśród wszystkich hiszpańskich autonomii. Oznacza to również, iż właśnie tutaj najmniej ludzi jest związanych z "przemysłem korridowym". W innych regionach kraju sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i z pewnością wymaga jeszcze wielu lat uświadamiania hiszpańskiemu społeczeństwu okrucieństwa, jakie towarzyszy spektaklom z wykrwawiającymi się bykami w roli głównej. Optymizmem napawa fakt, iż śladem Katalonii podąża inna prowincja autonomiczna, jaką jest Galicja.
Zwiastunem zmian na tym terenie jest miasteczko Cangas, które 3 stycznia tego roku ogłosiło się miastem bez korridy i miastem przyjaznym zwierzętom.
Kropla drąży skałę
Jeszcze 20 lat temu nikt przy zdrowych zmysłach nie przypuszczałby, że widowiskowe walki byków mogą zniknąć z wykazu hiszpańskich atrakcji.
Pierwsze wystąpienia obrońców praw zwierząt traktowano jak wyskoki niegroźnych fanatyków. Nawet przykład Tossy de Mar, zakazującej u siebie tego widowiska, nie miał początkowo wpływu na poglądy większej rzeszy mieszkańców Królestwa.
Korrida, opisywana z atawistycznym zachwytem między innymi przez Ernesta Hemingwaya, przyciągająca do kraju miliony turystów żądnych krwawego widowiska, zdawała się na stałe wpisana w hiszpański krajobraz.
Za przykładem Tossy w latach 1989-1991 podążyły cztery katalońskie miasteczka, ale dopiero deklaracja Barcelony z 2004 roku, jako miasta bez korridy ośmieliła władze i mieszkańców innych miejscowości. Właśnie ten rok był prawdziwym wysypem antykorridowym. W ten sposób, za przykładem Tossa de Mar, jak do tej pory podążyło ponad 70 miejscowości. Machina antykorridowa nie może się już zatrzymać.
Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska