"Nie chcę widzieć żenującego spektaklu u prezydenta"
Jeżeli intencja pana prezydenta jest szczera i dotyczy naprawdę spraw ważnych dla kraju, czyli jego obrony przed odpryskami kryzysu finansowego na świecie, to powinien zwołać
tę radę i tu nie powinno być w ogóle dyskusji. Ale nie chciałbym też widzieć Rady Gabinetowej u pana prezydenta, która przeradza się w kłótnie, spory i żenujące spektakle - uważa szef SLD Grzegorz Napieralski.
04.10.2008 | aktual.: 04.10.2008 15:39
Lider SLD Grzegorz Napieralski uważa, że ewentualna Rada Gabinetowa, której zwołanie rozważa prezydent, powinna być poświęcona także sprawie ratowania polskich stoczni.
Szef Sojuszu uznał, że zwołanie rady ma sens, jeśli - jak mówił - intencje prezydenta są szczere. SLD nie chce natomiast, aby rada była okazją do kolejnego sporu politycznego między rządem a prezydentem.
Prezydent Lech Kaczyński nie wykluczył w piątek zwołania Rady Gabinetowej w sprawach gospodarczych, ale też w związku z koniecznością omówienia innych spraw, dotyczących m.in. służby zdrowia. Decyzja w sprawie zwołania Rady ma zapaść w przyszłym tygodniu. Premier Donald Tusk nie jest przychylny tej inicjatywie i nazywa ją "niezbyt fortunnym pomysłem".
Myślę, że do kryzysu finansowego na świecie należy dołożyć również sprawy stoczni, bo to jest przecież poważna gałąź przemysłu - powiedział lider SLD, wzywając prezydenta i premiera do osobistego zaangażowania w przekonywanie europejskich komisarzy do pozytywnej decyzji odnośnie polskich stoczni.
Chcemy, aby dzisiaj premier i prezydent nie kłócili się i nie rywalizowali, kto jest najważniejszy, ale może wzorem ostatniego szczytu UE wsiedli razem w samolot i polecieli do UE ratować polski przemysł stoczniowy - wezwał Napieralski.
Jego zdaniem, sprawa stoczni, którym grozi upadłość jeśli KE nakaże im zwrot pomocy publicznej, powinna być wspólną troską wszystkich partii i instytucji, ponad podziałami politycznymi. My jako SLD jesteśmy obecni we wszystkich możliwych miejscach, aby ratować polski przemysł stoczniowy, lobbujemy wszędzie tam gdzie się da. Być może PO i PiS zrobią to samo - powiedział szef Sojuszu.