Nie chcę być tarczą dla Rakowskiego

W "Rzeczpospolitej" Mieczysław Rakowski - pierwszy, a zarazem ostatni sekretarz KC PZPR poddaje - chciałoby się powiedzieć - druzgoczącej krytyce styl działania i rządzenia uprawiany przez SLD. Chciałoby się, ...a nie można.

26.05.2003 08:23

Rakowski bowiem ucieka się do przewrotnego zabiegu poprzedzania - skądinąd słusznej i wielce syntetycznej - diagnozy głównych grzechów lewicy kosmetycznym zabiegiem powoływania się na utrwalone podczas rządów SLD opinie społeczne. Zupełnie tak, jakby owe grzechy były tworem - groźnej dla partii - społecznej wyobraźni, a nie smutnym faktem.

Nie boli go więc to, że (cytuję): "Wysocy urzędnicy szczebla centralnego, wojewodowie, szefowie spółek skarbu państwa, a także marszałkowie sejmików otaczają się doradcami, ochroniarzami, asystentami, rzecznikami prasowymi, słowem chmarą urzędników utrzymywanych przez podatników....samochody służbowe muszą obowiązkowo być najwyższej klasy, gabinety muszą być wytworne". Bardziej doskwiera Rakowskiemu, iż takie są "liczne głosy krytyczne".

Byłego naczelnego "Polityki" nie stać na to, aby powiedzieć wprost, że (cytuję): "Sojusz tylko werbalnie zwalcza biurokrację, faktycznie zwiększa zastępy urzędników. Obietnica "taniego państwa" okazała się pustym sloganem". Pisze więc jedynie, że również tego dotyczą "liczne głosy krytyczne".

Autor rzekomo demaskatorskiego tekstu, zapewne lepiej poinformowany od statystycznego Kowalskiego, traktuje go jako tarczę. "Czyż nie jest znakiem czasu" – pisze - "że w opinii publicznej Sojusz nie funkcjonuje jako partia, której działacze byliby znanymi organizatorami i przewodnikami różnego rodzaju akcji społecznych, takich jak np. niesienie pomocy najbiedniejszym, opieka nad młodzieżą trudną, wspieranie hospicjów, inicjowanie opieki nad chorymi, nad ludźmi starymi w miejscu ich zamieszkania itd". Wychodzi więc na to, że SLD robiła w tych sprawach, co mogła tylko społeczeństwo tego nie doceniło.

"Rozpowszechnione jest przekonanie" - pisze Rakowski - "że przywódcy SLD dali przyzwolenie na taką prywatyzację majątku narodowego, która przyniosła grabież tego, co kosztem wielkich wyrzeczeń zbudowały dwa pokolenia Polaków. Powstały wielkie fortuny nie z pracy, lecz z oszustw, krętactwa, przekupstwa itd. Zarzuca się czołowym politykom SLD, że z własnej woli wybrali drogę bratania się z przedstawicielami nowobogackiej klasy". Czyżby było inaczej?

Szanowny Panie Redaktorze– dziś za takie opinie nie wsadzają, nie internują, nie wyrzucają z pracy i nie zabierają paszportu. Może więc warto mieć własne zdanie. Jako "przeciętny Kowalski" niezręcznie się czuję w roli "osłony"dla Pana działań politycznych i publicystycznych. Wprawdzie poczynania SLD oceniamy tak samo, ale proszę dokonywać tych ocen we własnym imieniu i na własny rachunek.

Doktrynę "partia i jej kierownictwo są dobre – tylko naród nie dojrzał" – już przerabialiśmy.

Janusz Ratok

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)