"Nie byłoby mnie na świecie, gdyby nie Polacy..."
Gdyby ogół Polaków zachowywał się podczas okupacji tak, jak to opisują autorzy "Złotych żniw", to mnie by nie było na świecie. Polacy nie ponoszą odpowiedzialności za czyny bandytów, którzy stanowili margines - powiedział Adam Sandauer, wywodzący się z rodziny polskich Żydów.
16.03.2011 | aktual.: 16.03.2011 09:09
- Podczas II wojny światowej w Polsce nie było polskich władz, a okupant promował działania szmalcowników i nagradzał za wydawanie Żydów. Te czyny muszą zostać i są potępiane, ale odpowiedzialności za nie nie można rozciągać na całe społeczeństwo, które nie mogło temu przeciwdziałać, ani na państwo, które było okupowane. II wojna światowa to okres, gdy do głosu dochodziły najmroczniejsze, najpaskudniejsze postawy. Oczywiście: było to haniebne i straszne, ale nie odzwierciedla zachowań polskiego społeczeństwa - powiedział Adam Sandauer pochodzący ze zasymilowanej, zasłużonej dla polskiej kultury rodziny żydowskiej.
- Mówię to, jako człowiek, którego dziadkowie zginęli z rąk szmalcownika. Moja matka, Erna Rosenstein, wraz z rodzicami uciekała z Warszawy na wieś, wydawało się, że tam będzie bezpieczniej. Człowiek, który zaofiarował im pomoc, zabrał ich pociągiem gdzieś pod Małkinię, ograbił i zabił. Mojej matce udało się uciec. Nie można jednak za to morderstwo obwiniać polskiego społeczeństwa. Dziesiątki ludzi próbowały nieść pomoc, a wystarczył jeden szmalcownik, żeby ich zamordować. Za działania takich bandytów nie wolno obwiniać wszystkich, bo sporo Polaków pomagało, jak mogło - powiedział Sandauer przypominając, że rząd londyński potępiał szmalcowników i nakazywał AK wykonywanie na nich wyroków.
Adam Sandauer uważa, że opisywany w "Złotych żniwach" proceder przekopywania terenu byłego obozu zagłady w Treblince, trzeba umieścić w kontekście powojennych realiów. - Kraj był wyniszczony, a grabieże były na porządku dziennym. Gross ma rację - po wojnie w Polsce miały miejsce haniebne czyny w stosunku do Żydów, ale wtedy miało miejsce także wiele innych haniebnych czynów. Szabrownicy jechali na zachód grabiąc mienie porzucone przez Niemców, trwała reforma rolna połączona z grabieżami dworków. Należy potępić wszelkie te bandyckie działania, ale nie można twierdzić, że były one skierowane wyłącznie na grabież mienia po zamordowanych Żydach - powiedział.
Sandauer przypomina, że Polska nie stworzyła rządu kolaborującego z nazistami. - Wśród polskiego społeczeństwa byli bandyci, ale w społeczeństwie zdarzają się bandyci. Jednak Polska, jako kraj zachowała się przyzwoicie, powiedziała Hitlerowi "nie" i zapłaciła za to straszną cenę. Dziś dużo mówi się o polskim antysemityzmie, o tych czy innych nagannych działaniach, a nikt już chyba nie pamięta, że do Auschwitz przyjeżdżały także pociągi ekspediowane przez kolaboracyjny francuski rząd Petaina - powiedział Sandauer.
- Potrzebny jest autentyczny dialog pomiędzy Polakami a Żydami, a nie dolewanie oliwy do ognia, czym są książki w rodzaju "Złotych żniw". Na oskarżenia Polaków o przemoc wobec Żydów natychmiast pojawiają się kontroskarżenia, że działania Żydów w Polsce to wprowadzanie komunizmu i bezpieka. Takie "przygotowania artyleryjskie" nie są dobrym wstępem do dialogu. Agresja z jednej strony nakręca agresję z drugiej, a potrzeba spokojnej publicznej dyskusji i analizy. Apeluję o to, żeby zacząć normalnie rozmawiać, zastanawiać się nad rolą Żydów w historii Polski, nad tym, jaka jest geneza antysemityzmu, jaką rolę odgrywała w polskiej kulturze asymilująca się żydowska inteligencja. Haniebne zachowania należy potępić, pamiętając, że ani państwo ani naród polski, jako całość nie może ponosić za nie odpowiedzialności. Polacy nie są spadkobiercami bandziorów. Winę za haniebne występki i zbrodnie ponosi nie społeczeństwo Polski, które nie mogło im przeciwdziałać, lecz ci, którzy stworzyli warunki do takich zachowań, czyli
hitlerowcy - dodał Sandauer.