Nie było buntu w straży papieskiej?
Artykuł o rzekomym pierwszym w dziejach buncie
w straży papieskiej spotkał się z protestem, dementi i
zapowiedzią skierowania sprawy do sądu przez dowódcę watykańskiej
Gwardii Szwajcarskiej, pułkownika Elmara Theodora Maedera.
02.01.2007 | aktual.: 02.01.2007 12:56
Artykuł ukazał się przed dwoma dniami na łamach brytyjskiego dziennika "The Independent". Jego autor napisał, że gwardziści protestują przeciwko rządom twardej ręki ze strony komendanta, który zabronił im urządzania świąteczno-noworocznych przyjęć, powrotu do koszar po północy i rekwiruje im podarowane w prezencie wino.
Rzymski korespondent "The Independent", powołując się na anonimowe źródła, opisał rosnące napięcie między gwardzistami a ich dowódcą, który według tej relacji postawił im niezwykle surowe wymagania, a sam bawi się bez żadnych ograniczeń. Dlatego też - według dziennika - po raz pierwszy w pięćsetletniej historii Gwardii pojawiła się groźba buntu.
"Wszystkie informacje podane przez dziennik 'The Independent' są fałszywe" - oświadczył w specjalnym komunikacie komendant Maeder, zapowiadając jednocześnie wystąpienie na drogę prawną przeciwko temu, kto - jak to ujął - "szerzy podobne bzdury, całkowicie pozbawione podstaw, których celem jest zdyskredytowanie Gwardii w 500. rocznicę jej założenia".
O kontrowersjach wokół Gwardii i stanowczej odpowiedzi jej dowódcy pisze cała włoska prasa przypominając, że to najmniejsze wojsko świata bardzo stara się poprawić swój wizerunek po tragedii, do jakiej doszło w koszarach w 1998 roku. Jeden z gwardzistów w ataku szału zastrzelił wówczas dowódcę Aloisa Estermanna oraz jego żonę, a następnie popełnił samobójstwo.
Sylwia Wysocka