Nie było buntu w straży papieskiej?
Artykuł o rzekomym pierwszym w dziejach buncie
w straży papieskiej spotkał się z protestem, dementi i
zapowiedzią skierowania sprawy do sądu przez dowódcę watykańskiej
Gwardii Szwajcarskiej, pułkownika Elmara Theodora Maedera.
Artykuł ukazał się przed dwoma dniami na łamach brytyjskiego dziennika "The Independent". Jego autor napisał, że gwardziści protestują przeciwko rządom twardej ręki ze strony komendanta, który zabronił im urządzania świąteczno-noworocznych przyjęć, powrotu do koszar po północy i rekwiruje im podarowane w prezencie wino.
Rzymski korespondent "The Independent", powołując się na anonimowe źródła, opisał rosnące napięcie między gwardzistami a ich dowódcą, który według tej relacji postawił im niezwykle surowe wymagania, a sam bawi się bez żadnych ograniczeń. Dlatego też - według dziennika - po raz pierwszy w pięćsetletniej historii Gwardii pojawiła się groźba buntu.
"Wszystkie informacje podane przez dziennik 'The Independent' są fałszywe" - oświadczył w specjalnym komunikacie komendant Maeder, zapowiadając jednocześnie wystąpienie na drogę prawną przeciwko temu, kto - jak to ujął - "szerzy podobne bzdury, całkowicie pozbawione podstaw, których celem jest zdyskredytowanie Gwardii w 500. rocznicę jej założenia".
O kontrowersjach wokół Gwardii i stanowczej odpowiedzi jej dowódcy pisze cała włoska prasa przypominając, że to najmniejsze wojsko świata bardzo stara się poprawić swój wizerunek po tragedii, do jakiej doszło w koszarach w 1998 roku. Jeden z gwardzistów w ataku szału zastrzelił wówczas dowódcę Aloisa Estermanna oraz jego żonę, a następnie popełnił samobójstwo.
Sylwia Wysocka