Nie bierz łapówki, otrzymasz premię
Premie w wysokości około 700 zł brutto może otrzymać policjant z powiatu chrzanowskiego, który odmówi przyjęcia łapówki. Według "Dziennika Polskiego", dzięki premiom motywacyjnym, liczba ujawnionych przez funkcjonariuszy w tym regionie prób przekupstwa wzrosła prawie o sto procent.
24.10.2007 | aktual.: 24.10.2007 06:53
W ostatnim czasie coraz częściej w policyjnych kronikach z terenu powiatu chrzanowskiego pojawiają się informacje o próbach wręczenia łapówki policjantom. W ubiegłym roku ujawniono 10 tego typu przypadków. W tym roku już 18. Niedawno funkcjonariusze zgłosili aż trzy takie sytuacje w ciągu jednego dnia.
Gazeta powołuje się na głośną w powiecie chrzanowskim sprawę. Na gorącym uczynku zatrzymano tam biznesmena podczas kontrolowanej próby wręczenia ok. 15 tys. zł naczelnikowi sekcji ds. zwalczania przestępczości gospodarczej KPP w Chrzanowie.
Najczęściej jednak przekupić funkcjonariuszy usiłują nietrzeźwi kierowcy; zazwyczaj proponują im kwoty rzędu kilkuset złotych. Zdarzają się też większe sumy. Np. mieszkaniec Płazy, zatrzymany na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu, obiecywał stróżom prawa 10 tys. zł.
Dziennik podaje i inne przykłady: w Chrzanowie mężczyzna przyłapany na spożywaniu alkoholu w miejscu publicznym, proponował policjantom 20 zł. Z kolei nietrzeźwy w Trzebini chciał oddać funkcjonariuszom telefon komórkowy.
Chrzanowscy stróże prawa są odporni na takie argumenty. Niektórzy spekulują, że ma to związek z wizją potencjalnej premii. Chrzanowscy policjanci są po prostu uczciwi. Premie motywacyjne przyznawane były zawsze i to nie tylko za odmowę przyjęcia łapówki, ale także za dobre wyniki - komentuje rzecznik chrzanowskiej policji Grzegorz Sokolnicki.
Sokolnicki przyznaje jednak, że środki przeznaczone na fundusz motywacyjny są wyższe niż w ubiegłych latach. Rzeczywiście, położono większy nacisk na walkę z korupcją i poszły za tym pieniądze, także na premie motywacyjne dla policjantów. Przedtem zdarzało się, że środków na ten cel było niewiele - dodaje rozmówca "Dziennika Polskiego". (PAP)