Nie będzie śledztwa ws. sprzedaży ludzkich zarodków

Prokuratura chce najpierw przeanalizować wszystkie przepisy dotyczące problematyki poruszonej w artykule- powiedziała jej rzeczniczka Małgorzata Wojciechowicz. Dopiero wtedy prokurator podejmie decyzję o ewentualnym biegu postępowania w tej sprawie - dodała.

Według "ŻW" nieistniejąca już prywatna klinika ze Szczecina miała sprzedać pojemniki z ciekłym azotem, w których znajdowały się zarodki ponad sześćdziesięciu par leczonych w niej na niepłodność. Nabywcą pojemników miała być warszawska firma handlująca sprzętem medycznym, która, gdy odkryła ich zawartość, odesłała je z powrotem do Szczecina.

Jak napisano w artykule, ponieważ klinika przestała istnieć, zarodki ponownie trafiły do Warszawy, do Europejskiego Centrum Macierzyństwa Invi-Med, gdzie są przechowywane bez zgody leczących się par.

Rzeczniczka Europejskiego Centrum Macierzyństwa Invi-Med Marzena Smolińska zapewniła, że materiał biologiczny, czyli zarówno sperma jak i zarodki ludzkie, są przechowywane w bezpiecznych warunkach. Nie możemy przecież tego materiału biologicznego wyrzucić. Czekamy na decyzję pacjentów, do których należy ten materiał biologiczny - powiedziała Smolińska.

Prof. Jerzy Radwan z kliniki ginekologicznej i bezpłodności Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi powiedział, że w Polsce nie ma regulacji prawnych dotyczących zarodków ludzkich.

Powinniśmy się zatem wzorować na przepisach istniejących w krajach Unii Europejskiej. Wydaje się dziwnym, że bez nadzoru i bez ewidencjonowania zarodki ludzkie mogą wędrować po Polsce i być bez opieki lekarskiej - podkreślił prof. Radwan.

Zaznaczył, że zarodki są potencjalnym życiem ludzkim i nie można w ten sposób z nim postępować. To karygodne i oburzające - ocenił prof. Radwan.

Artykuł z "Życia Warszawy" czytaj w serwisie media.wp.pl