Nie będzie śledztwa ws. artykułu o Wołoszańskim
Nie będzie śledztwa w sprawie ujawnienia
tajemnicy przez pracownika IPN, który opublikował w mediach artykuł pod tytułem "Wołoszański szpiegował brytyjską Polonię" - postanowił Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy.
Bogusław Wołoszański, który do dziś nie ma dostępu do materiałów z IPN, chciał śledztwa, bo uznał, że został zniesławiony.
W styczniu tego roku, po tym jak wiceszef archiwów IPN Piotr Gontarczyk opublikował w "Rzeczpospolitej" artykuł "Wołoszański szpiegował brytyjską Polonię", ten znany dziennikarz przyznał, że będąc w latach 80. korespondentem Polskiego Radia i Telewizji w Londynie, współpracował z wywiadem PRL. Zaprzeczył jednak, by na kogokolwiek donosił. Redakcja "Rzeczpospolitej" odpierała wtedy zarzuty, podkreślając, że artykuł był oparty "wyłącznie na archiwach". Tezy z artykułu podtrzymał też Gontarczyk, ale przyznał, że "miał inne pomysły na tytuł".
Wołoszański domagał się śledztwa w całej sprawie. Prokuratura jednak odmówiła jego wszczęcia, na co Wołoszański złożył zażalenie do sądu. Jego pełnomocnik mec. Maciej Ślusarek powiedział, że zdaniem jego klienta, który w tej sprawie jest pokrzywdzonym, doszło do naruszenia tajemnicy służbowej, jakiej powinni przestrzegać pracownicy IPN - bowiem na podstawie archiwów opublikowano artykuł, zaś sam Wołoszański do dziś nie ma dostępu do tych materiałów.
Wołoszański podkreślał, że "sam fakt spotkania się z tak brutalnym atakiem, który jest najlepszym przykładem funkcjonowania rządu Kaczyńskiego i całego PiS oznacza, że należy podjąć obronę nie tylko własnego dobrego imienia, ale również obronę przeciwko takim metodom działania".
Przypominał też teksty o związkach Ryszarda Kapuścińskiego ze specsłużbami PRL, opublikowane już po śmierci słynnego reportażysty. Wołoszański zaznaczał, że protestuje przeciw mechanizmowi, jaki pozwala oczerniać ludzi.
Po decyzji sądu, że nie będzie śledztwa w sprawie ujawnienia tajemnicy przez pracownika IPN, Wołoszańskiemu pozostaje droga procesów cywilnych - jeśli chciałby sądzić się z gazetą lub autorem tekstu. Nie wiadomo na razie, czy tak uczyni.
"Rzeczpospolita" napisała w styczniu, że Wywiad Służby Bezpieczeństwa zainteresował się Wołoszańskim, gdy w 1985 r. został kandydatem na korespondenta Polskiego Radia i Telewizji w Londynie. W październiku 1985 r. autor "Sensacji XX wieku" pierwszy raz spotkał się z esbekiem w restauracji "Budapeszt" na ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Według "Rzeczpospolitej" nowo pozyskany agent wybrał sobie pseudonim Ben i własnoręcznie sporządził zobowiązanie do współpracy. Następnie został zarejestrowany w ewidencji jako kontakt operacyjny. Na własne potrzeby Służba Bezpieczeństwa nadała mu drugi pseudonim Rewo.
Według gazety działalność wywiadowcza Wołoszańskiego w Londynie nie była pasmem sukcesów. Okazało się bowiem, że agent nie potrafi zdobyć zaufania ani Brytyjczyków, ani środowisk polonijnych.