Nie będzie przedterminowych wyborów w Kanadzie
Przywódca Partii Liberalnej,
głównej opozycyjnej partii w Kanadzie, Stephane Dion, zapowiedział, że jego partia nie będzie głosować w parlamencie
przeciwko planom legislacyjnym mniejszościowego rządu
konserwatywnego i tym samym nie wymusi rozpisania przedterminowych
wyborów.
Nie spowodujemy upadku rządu...co spowodowałoby trzecie wybory parlamentarne w ciągu czterech lat, czyli coś czego Kanadyjczycy zdecydowanie nie chcą - powiedział Dion w Izbie Gmin.
Zgodnie z procedurą parlamentarną, podczas Mowy Tronowej inaugurującej obrady parlamentu, rząd przedstawia swój program, w tym inicjatywy ustawodawcze, z którymi zamierza wystąpić. M. in. mają one dotyczyć one redukcji podatków, zaostrzenia walki z przestępczością i przedłużenia misji wojsk kanadyjskich w Afganistanie do roku 2011.
Odrzucenie tego programu jest równoznaczne z wnioskiem o wotum nieufności i wymagałoby rozpisania nowych wyborów.
Konserwatyści, którym przewodzi Stephen Harper, obecny premier, zwyciężyli w wyborach ze stycznia 2006 r., ale potrzebują wsparcia co najmniej jednej partii opozycyjnej aby utrzymać się przy władzy.
Jeżeli rząd Harpera przetrwa, to następne wybory odbędą się dopiero w październiku 2009 r.
Zdaniem obserwatorów, liberałowie zdecydowali się na takie posunięcie bowiem ich partia jest osłabiona, trawiona przez wewnętrzne spory a ich notowania w sondażach spadają.