PolskaNici z operacji

Nici z operacji

- Przybiegł do mnie szef chirurgii i powiedział, że właśnie zużył ostatni kawałek nici chirurgicznych! - opowiada Janusz Wróbel, z-ca dyrektora szpitala kolejowego. - Zabrakło nam podstawowych leków, to jak mamy leczyć, przyjmować pacjentów i jeszcze pełnić dyżur?!

16.09.2003 | aktual.: 11.06.2018 15:07

Wczoraj w Okręgowym Szpitalu Kolejowym miał się odbyć ostry dyżur chirurgiczno-ortopedyczny. Został odwołany. Pacjentów w nagłych przypadkach przyjmował szpital przy pl. 1 Maja. My ich przyjąć nie byliśmy w stanie. Jak możemy działać, skoro zabrakło nam antybiotyków, nici chirurgicznych, środków znieczulających? - wylicza Janusz Wróbel. - O tym, że zapasy się kończą i będziemy zmuszeni wstrzymać planowane zabiegi i ostre dyżury, już w minionym tygodniu informowaliśmy urząd marszałkowski. W szpitalu przy ul. Wiśniowej obecnie na oddziałach leży około 300 pacjentów.

Do likwidacji?

- Chcemy wiedzieć, co dalej z kolejowym? Czy będziemy mieli czym leczyć? Czy dostaniemy pensje? A może zamierzają nas zlikwidować? - pyta Artur Sołtysik, lekarz anestezjolog i zarazem związkowiec. W szpitalu kolejowym zatrudnionych jest ponad 500 osób. Nikt nie dostał pensji za sierpień. Za lipiec wszyscy otrzymali tylko połowę wynagrodzenia. Wczoraj zakładowe organizacje związkowe szpitala przesłały wspólne pismo do marszałka Henryka Gołębiewskiego. Zapowiadają w nim strajk.

- Jeśli nie podaję pacjentowi leku, bo go nie ma, choć wiem, że powinienem podać, działam niezgodnie ze sztuką medyczną, wbrew sumieniu. Jak długo tak można? Dlatego, jeśli nic się nie zmieni, w piątek zaczynamy strajkować - mówi Artur Sołtysik.

Nie wiem, czy jest możliwa likwidacja szpitala kolejowego. Do wczoraj taka ewentualność nie była brana pod uwagę - mówi Marek Moszczyński, wicemarszałek odpowiedzialny za ochronę zdrowia w województwie. - Wczoraj dyrektor szpitala miał przedstawić plan finansowania szpitala na najbliższe miesiące. Nie zrobił tego. Mamy nadzieję, że dziś na posiedzeniu zarządu, taki plan zostanie nam jednak przedstawiony.

Zaliczka na życie

Na spotkaniu tym będzie omawiana również kwestia pożyczki "na funkcjonowanie", o jaką dyrektor szpitala kolejowego Wiesław Ksztoń poprosił urząd marszałkowski. Na razie, szpital będzie miał do dyspozycji 400 tys. złotych.

- W miniony piątek, na prośbę dyrektora szpitala kolejowego, na wskazane przez niego konto przesłaliśmy pieniądze - informuje Joanna Mierzwińska, rzecznik wrocławskiego oddziału NFZ. 400 tys. zł to zaliczka z 1 mln 200 tys. zł za świadczenia medyczne wykonane przez szpital w sierpniu. Fundusz całość ma przekazać szpitalowi do 27 września.

- Ja nic o tej zaliczce nie wiem - mówi Artur Sołtysik. - Tak, dostaliśmy pieniądze. Fundusz przyszedł nam z pomocą na czas. Ale do wczoraj środków tych nie można było jeszcze uruchomić. Jak tylko będzie można, zostaną wydane zgodnie z przeznaczeniem - zapewnia Wiesław Ksztoń. Dyrektor nie wyjaśnił, czy pracownicy w związku z tym mogą liczyć na wypłaty.

- 400 tys. złotych to duża suma, ale nie dla szpitala. 400 tys. wystarczy na dwutygodniowe zapasy podstawowych leków i sprzętu - mówi Janusz Wróbel.

Problem z zapasami

  • Dariusz Wołowiec
  • dyrektor PSK 1 Faktycznie, problem z zapasami jest poważny. Niemal codziennie coś się kończy. Każdego dnia mamy kłopoty z czym innym. Braki są różne. A pieniędzy na bieżące uzupełnianie zapasów brakuje. Dlatego składamy zamówienia doraźnie. Jest bardzo trudno, ale na szczęście wciąż jakoś funkcjonujemy.

Wszystko przez długi

  • Janusz Jerzak
  • dyrektor szpitala im. Gromkowskiego Mamy kłopoty z zaopatrzeniem. Część dostawców żąda od nas gotówki. Tymczasem, stare zobowiązania i stare długi zmuszają nas do tego, że nie możemy płacić na bieżąco. Jednak jak dotąd, lekarze mają dostęp do tego, co jest im najbardziej potrzebne. Pełnimy dyżury na wypadek ostrych chorób zakaźnych i z nimi, jak na razie, sobie radzimy.

"Rydygier" wróci do pracy

- Wznawiamy działalność. Myślę więc, że mamy powód do zadowolenia - powiedziała nam Bogumiła Guzewska, przedstawicielka szpitala z ul. Rydygiera. W poniedziałek placówkę wizytował dyrektor departamentu polityki zdrowotnej urzędu marszałkowskiego Jacek Klakocar. Ustalono, że gdy tylko zostaną naprawione wszystkie usterki, "Rydygier" znów ruszy. Tak jak to wcześniej ustalono, będą tam oddziały zamiejscowe szpitala im. Gromkowskiego. Cała załoga, w tym także i ci, którzy zostali przeniesieni do tej drugiej placówki, będą mogli wrócić na dawne miejsce pracy.

Izabela Czuban, (ZOE)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)