Nic kolei nie zastąpi
Regionalne koleje przewożą na Opolszczyźnie prawie 27 tysięcy podróżnych dziennie. Takiej masy ludzi żaden inny środek lokomocji nie jest w stanie przejąć.
Najwięcej pasażerów przemieszcza się na trasie Brzeg - Opole (6,5 tys.) oraz Kędzierzyn-Koźle - Opole (5,7 tys.) - mówi Stanisław Biega, wiceprezes Biura Koordynacji Komunikacji Autobusowej i Kolejowej Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei. - Kiedy w ubiegły czwartek zrobiliśmy badania natężenia ruchu w pociągu relacji Brzeg - Opole, który odchodzi w godzinach porannych, jechało nim 580 osób. A nie był to najbardziej „ruchliwy” dzień tygodnia. W razie strajku PKP w miejsce jednego pociągu trzebaby było tylko na tej jednej trasie podstawić 5-6 dużych autobusów.
Gdyby założyć, że w dniu strajku część osób przesiądzie się do własnego samochodu, część zabierze się ze znajomymi, a jeszcze inni (ci, którzy dojeżdżają jeden czy dwa przystanki) zdecydują się na podróż rowerem czy motocyklem, to i tak do przewiezienia reszty podróżnych potrzeba grubo ponad sto autokarów.
- Opolskie oddziały PKS zgłosiły, iż w razie potrzeby możnaby było skorzystać z 22 wolnych autobusów - informuje Henryk Ferster, kierownik Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu. Stanisław Biega zwraca uwagę, że nie wszędzie trasę autobusu da się odtworzyć wzdłuż linii kolejowej.
- O ile jest to w miarę możliwe na odcinku Brzeg - Opole, to o wiele trudniej byłoby to samo przedsięwzięcie zorganizować na trasie Kędzierzyn-Koźle - Opole - mówi. - Na dodatek podróż taka trwałaby co najmniej dwie godziny, podczas gdy pociąg pokonuje ją w 42 do 45 minut.
Wicemarszałek Ryszard Galla, który wczoraj przygotowywał w imieniu urzędu marszałkowskiego plan awaryjny na wypadek strajku, zapowiedział, że jeśli pociągi staną, to za te niezrealizowane przewozy PKP nie otrzyma z budżetu samorządu ani grosza dopłaty.
- Nie obliczyliśmy dokładnie, jaka kwota dopłat przypada na jeden dzień - mówi. - W skali roku jest to prawie 7 mln złotych. Ale jedno jest pewne: pieniędzy na pewno nie wystarczyłoby, by zapłacić zastępczym przewoźnikom za ich usługi.
Maria Szylska