NFZ rozwiązał umowę z Instytutem Medycyny Wsi
Lubelski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia rozwiązał umowę w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego z tamtejszym Instytutem Medycyny Wsi. W związku z tym Instytut będzie pobierał opłaty za wizyty i badania we wszystkich swych poradniach specjalistycznych.
16.09.2003 | aktual.: 16.09.2003 19:07
NFZ tłumaczy wypowiedzenie umowy tym, że IMW zaczął od 10 września pobierać bezprawnie opłaty w niektórych swoich poradniach. Instytut zapowiada skierowanie sprawy do sądu, uważając rozwiązanie umowy za bezzasadne.
Opłaty za porady specjalistyczne w poradniach Instytutu będą wprowadzone od środy. Za wizytę pacjent będzie musiał zapłacić od 20 do 25 zł. Do tego dochodzą koszty badań - od kilku do kilkudziesięciu zł.
Już od 10 września Instytut pobierał opłaty w sześciu swoich poradniach specjalistycznych, w których przekroczone zostały limity przyjęć. NFZ z powodu braku funduszy odmówił Instytutowi renegocjacji kontraktu na te świadczenia i zwiększenia jego wartości.
W opinii NFZ, Instytut pobierając opłaty złamał prawo, tym samym ograniczył dostępność do świadczeń dla pacjentów i to było przyczyną zerwania umowy. "NFZ może rozwiązać umowę bez zachowania okresu wypowiedzenia w przypadku ograniczenia dostępności świadczeń i pobierania od ubezpieczonych nienależnych opłat za świadczenia zdrowotne będące przedmiotem umowy. Tak było w przypadku Instytutu" - powiedziała rzeczniczka lubelskiego oddziału NFZ Anna Józefczuk-Majewska.
Dodała, że zadaniem dyrektorów placówek jest zachowanie ciągłości udzielania świadczeń przez cały rok. "Inne placówki dzielą sobie ilości zakontraktowanych porad na poszczególne miesiące i dni. Przyjmują tylko tylu pacjentów, ilu wynika z kontraktu, a pozostałych wpisują na listy oczekujących" - powiedziała Józefczuk-Majewska.
Kierownictwo Instytutu uważa, że nie doszło do ograniczenia dostępności do świadczeń. "My nie limitowaliśmy porad, nie tworzyliśmy żadnych kolejek, okresów oczekiwania. (...) My na bieżąco wykonywaliśmy wszystkie porady zgodnie z bieżącym zapotrzebowaniem pacjentów" - powiedział zastępca dyrektora Instytutu Mirosław Jarosz.