NFZ nie podpisał kontraktu, wykorzystają to Niemcy
Lada miesiąc do Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Neptun w Jantarze na Mierzei Wiślanej trafią na rehabilitację pierwsi pacjenci z Niemiec.
14.02.2005 | aktual.: 14.02.2005 08:34
- Nie mamy innego wyjścia - tłumaczy dr Jacek Paszkiewicz z Neptuna. - To decyzja wymuszona przez ekonomię. Nadal chcemy leczyć polskich pacjentów, ale firmie grozi bankructwo. Na kontraktach z Pomorską i Branżową Kasą Chorych, a następnie z oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia, ta najlepiej wyposażona placówka rehabilitacyjna w Pomorskiem pracowała od pięciu lat.
Rocznie odzyskiwało tu sprawność od 1300 do 1500 ubezpieczonych. Pod koniec ubiegłego roku w kolejce do Neptuna czekało prawie dwa tysiące osób. - Jednak w tym roku fundusz zaproponował nam jedną piątą ubiegłorocznego kontraktu - mówi dr Krzysztof Weselak, ordynator oddziału rehabilitacji w NZOZ Neptun. Lekarze zaprotestowali. Odwołanie jest w toku. Czym się skończy, nie wiadomo. Tymczasem ofertą ośrodka rehabilitacyjnego w Jantarze zainteresowały się niemieckie kasy chorych. I trudno się im dziwić. - Fundusz w Gdańsku płacił za pacjenta 90 zł - słyszę w Neptunie. - W Niemczech całodzienne utrzymanie i zabiegi dla jednego pacjenta kosztują około 100 euro.
Dla nas połowa tej stawki to i tak świetny interes. Wolimy leczyć naszych pacjentów, ale nie mamy wyjścia. Ćwiczenia przy łóżku pacjenta lub na sali gimnastycznej. Kąpiele perełkowe, kwasowęglowe i borowiny. Bicze szkockie, masaże wirowe, elektroterapia, lasery, ultradźwięki. Nie sposób nawet wymienić wszystkich zabiegów, z których jeszcze w grudniu ubiegłego roku mogli korzystać w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Neptun w Jantarze pacjenci z Trójmiasta i całego Pomorskiego. - To najlepiej wyposażony ośrodek rehabilitacyjny w Pomorskiem - słyszę od lekarzy. Kilka tygodni temu otwarto tu nawet basen specjalnie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zdążyło w nim poćwiczyć zaledwie kilku chorych. W ubiegłą środę i czwartek ostatni pacjenci musieli ośrodek w Jantarze opuścić. - Nie mamy kontraktu z funduszem - kwituje dr Krzysztof Weselak, ordynator oddziału rehabilitacji w NZOZ Neptun.
Ośrodek istnieje od 2000 roku. Dla pacjentów ma 120 miejsc. Mogło się tu rehabilitować co miesiąc 90 ubezpieczonych. Pozostałe miejsca wykorzystywali pacjenci, których stać było, by leczyć się odpłatnie. W ubiegłym roku fundusz przyznał Neptunowi kontrakt w wysokości 2 mln 200 tys. zł, a i tak pacjenci czekali na przyjęcie do ośrodka w 14- miesięcznej kolejce. Na ten rok fundusz zaproponował placówce w Jantarze... 400 tys. zł. - To oznaczało, że miesięcznie będziemy mogli przyjąć zaledwie 15 pacjentów - tłumaczy dr Weselak. - Pod koniec ubiegłego roku na rehabilitację w ,Neptunie" czekało prawie dwa tysiące osób. Ostatni w kolejce pacjent miałby szansę dostać się tu za lat... dziewięć.
Neptun odwołał się do centrali funduszu. Dla spółki taki kontrakt oznaczał zwolnienie 50 lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów, bo utrzymywanie oddziału dla 15 pacjentów miesięcznie byłoby nieopłacalne. Prezes NFZ odpowiedział: ,Warunki konkursu nie naruszały interesu prawnego, choć ośrodek ma prawo czuć się skrzywdzony". W oddziale NFZ w Gdańsku słyszę, że Neptun otrzymał mniejszy kontrakt, bo w tym roku fundusz środek ciężkości przesunął z rehabilitacji stacjonarnej na ambulatoryjną. Do tego dołączona jest lista placówek w Pomorskiem, z której jednak nic konkretnego nie wynika.
Na decyzję prezesa NFZ i czynności komisji konkursowej w oddziale gdańskim dyrekcja Neptuna złożyła skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Teraz NFZ twierdzi, że Neptunowi nie należy się nawet kontrakt w wysokości 400 tys. zł. Po Dzierżążnie, Sztumie, Sopocie i Tczewie to kolejna placówka rehabilitacyjna, którą NFZ pcha prosto do bankructwa. - Nawiązaliśmy współpracę z kasami chorych w Hamburgu i Frankfurcie - mówią w Neptunie. - Tam jedna kąpiel perełkowa kosztuje 23 euro. U nas za 38 euro niemiecki pacjent dostanie wszystko. Wolelibyśmy leczyć polskich pacjentów, ale co robić.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz