NFZ: nie damy leku, bo jest zbyt chora
Z jednej strony - dramatyczna walka lekarzy o życie chorej na raka mieszkanki Gdańska. Z drugiej - Zarządzenie nr 16/2009/DGL, wydane przez prezesa NFZ. Ten dokument nie pozwala na podanie cierpiącej kobiecie leku, który może ją uratować - czytamy w "Polsce".
26.08.2009 | aktual.: 26.08.2009 12:21
Pani Wioletta na początku tego roku odkryła guza piersi. Okazało się, że nowotwór rozwija się bardzo szybko. Lekarze zadecydowali w lipcu o amputacji piersi.
Rak jest wyjątkowo agresywny i jedyną szansą na jego pokonanie jest włączenie oprócz chemioterapii i radioterapii, także herceptyny. Leczenie będzie skuteczne, jeśli kobieta otrzyma przeciwciała najlepiej do sześciu tygodni po operacji. Problem w tym, że herceptyna jest refundowana przez NFZ pod warunkiem, że u pacjenta nie stwierdzono więcej niż dziewięciu zajętych przez nowotwór węzłów chłonnych. U pani Wioletty rak zaatakował 19 węzłów.
Żeby było jeszcze dziwniej, pacjentka nie może nawet szukać pieniędzy (zresztą sporych) na zakup leku, bo... onkolodzy z państwowej przychodni mogą podawać tylko specyfiki kupione przez fundusz. I koło się zamyka - czytamy w "Polsce".
- Liczy się każdy dzień - załamuje ręce pani Wioletta. I dodaje: wysłałam list do minister zdrowia Ewy Kopacz i prezesa NFZ. Proszę o pomoc, bo herceptyna jest jedynym lekiem pozwalającym mi żywić nadzieję na dalsze życie.