Nerwy w KOD. Kijowski w ogniu krytyki, awantura na spotkaniu
KOD nie ma ostatnio dobrej passy. Lidera ruchu krytykuje jego współpracownik. Do sieci trafiło także nagranie awantury podczas otwartego spotkania w Słupsku.
23.12.2016 | aktual.: 23.12.2016 10:43
"Jeszcze raz skierujesz kamerę na moją córkę, to ci dopie*" - te słowa usłyszał kamerzysta, który pojawił się na spotkaniu zwolenników KOD w Słupsku.
Na nagraniu słychać, że "nieoczekiwany gość" zadawał niewygodne pytania Mateuszowi Kijowskiemu. Pytał chociażby o kwestię zarobków lidera KOD.
Pytający: Chciałem się dowiedzieć, ile pan zarabia w KOD-zie. Jakie to są kwoty?
Mateusz Kijowski: W ogóle nie zarabiam w KOD-zie. W ogóle. Nic.
Pytający: To z czego pan żyje?
Kijowski: Ze wsparcia rodziny.
Pytający: Aha. Dzieci płacą.
Prawicowe media sugerują, że zwolennikom KOD powoli puszczają nerwy i może to być początek końca tej inicjatywy.
Kijowskiego krytykuje współpracownik
Nerwowo jest także w samych strukturach KOD. Dziennikarz Marcin Dobski z "Rzeczpospolitej" zwrócił uwagę na dyskusję, która wywiązała się pod jednym z postów Mateusza Kijowskiego. Skrytykował go Bartosz Sierpniowski, koordynator KOD na Lubelszczyźnie. "Wpadasz na 10 minut polansować się przed kamerami albo na scenie i masz w nosie i prawo i przepisy" - napisał.
Nieprzychylny komentarz szybko zniknął z sieci, ale stał się przyczynkiem do dyskusji o przyszłości KOD.
Tymczasem Mateusz Kijowski zapewnia, że KOD nie odpuszcza i planuje kolejne protesty w święta. "Oczywiście, nie w każdym regionie, nie w każdym miejscu jest możliwość prowadzenia akcji w święta. Musimy rozumieć lokalne uwarunkowania i nie wymagajmy od nikogo, żeby zrobił to, co niemożliwe. Nasze działanie to wyrażenie potrzeby obywateli z uwzględnieniem realiów, a nie obowiązek. Dla tych, którzy nie mogą nigdzie przyjść, ale i dla wszystkich, pozostaje propozycja, żeby wystawić w oknie płonącą świeczkę. Codziennie po zmroku" - napisał na Facebooku.
oprac. Patryk Skrzat