Neofaszyści na listach wyborczych Berlusconiego?
Zawarcie sojuszu wyborczego między blokiem Dom
Wolności premiera Silvio Berlusconiego a neofaszystami wywołało
konsternację wielu środowisk we Włoszech - informują największe włoskie gazety. Oburzenia nie kryją nawet politycy
koalicji.
Jak podkreśla dziennik "La Repubblica", rządząca centroprawica zawarła porozumienie nie tylko z założycielką małej prawicowej partii Alternatywa Socjalna Aleksandry Mussolini, wnuczki faszystowskiego przywódcy Włoch, ale także z jej bardzo kontrowersyjnymi sojusznikami. Gazeta dodaje, że przeszkodą, w wyniku której umowa może pozostać jedynie na papierze, nie jest sama Mussolini, lecz właśnie jej partyjni koledzy, wyznający otwarcie neofaszystowskie i rasistowskie poglądy.
Ich stanowisko wobec imigrantów oraz homoseksualistów przedstawił w środę dziennik "Corriere della Sera", cytując kilka wypowiedzi nowych wyborczych partnerów Berlusconiego - Gaetano Sayi i Marii Antonietty Cannizzaro. Powiedzieli oni między innymi: Trzeba zamknąć granice i wyrzucić wszystkich nielegalnych imigrantów oraz tych, osadzonych w naszych więzieniach. Imigranci stanowią zagrożenia dla czystości naszej rasy.
Nie mamy nic przeciwko gejom, przeciwko pedałom. Mogą spokojnie pracować, ale żeby ich nie było widać. Trzeba ich ukrywać, jak tylko to możliwe. Ich obecność wywołuje dewiacje naszego społeczeństwa - brzmi inny cytat.
"La Repubblica" informuje o oburzeniu włoskiej społeczności żydowskiej, której przedstawiciele nie są w stanie pojąć, dlaczego koalicja Berlusconiego szukając wyborczych sojuszy zawiera je z ludźmi, którzy negują holokaust.
Przeciwko porozumieniu z neofaszystami protestują nawet bliscy sojusznicy premiera - zauważa z kolei "Corriere della Sera", pisząc wręcz o panice wśród koalicjantów. Oburzenia nie kryje przede wszystkim wicepremier Gianfranco Fini z Sojuszu Narodowego. Warto przypomnieć, że to właśnie jego partia w 1995 r. zerwała z postfaszystowską przeszłością.
Sylwia Wysocka