Nelly Arnold-Rokita w akcji
Nelly Arnold-Rokita to jak dotąd najcelniejszy strzał w toczącej się wojnie wyborczej.
20.09.2007 | aktual.: 05.10.2007 10:56
Dla szefa Platformy ostatni weekend był jak zły sen. W 2005 roku tuż przed wyborami porzuciła Donalda Tuska mieniąca się wcześniej jego siostrą Zyta Gilowska. Teraz, w trakcie kampanii wyborczej 2007, opuszcza Tuska Jan Rokita – w partii bez wątpienia numer dwa. Dla PO to poważny cios, a dla PiS wyczyszczenie pola wyborczego w Krakowie, gdzie Rokita miał walczyć z Ziobrą.
A wszystko z powodu Nelly Rokity, która w tym kluczowym momencie przyjęła posadę doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw kobiet. Oczywiście można założyć, że impulsywna żona Jana Rokity podjęła decyzję mającą zaspokoić jej polityczne ambicje.
Działała wcześniej podobnie jak mąż w Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym. Potem zapisała się do Platformy, ale spektakularnie porzuciła jej szeregi w styczniu tego roku – twierdząc, że czyni to na znak protestu wobec marginalizowania roli Rokity w partii. Swoje rozchwianie polityczne demonstrowała także w ostatnich tygodniach, deklarując, że rozmawia ze wszystkimi: "I z PO, i z PSL, i z PiS. To są trzy partie, do których mam sentyment".
W decyzji Nelly Rokity najbardziej wiarygodne wydaje się zainteresowanie kobietami. Od 2003 roku była przewodniczącą Europejskiej Unii Kobiet, a od 2005 szefową jej polskiego oddziału. Zarzucono jej jednak chęć zawładnięcia wartą milion euro unijną dotacją dla programu EUK, którego Rokita nie współtworzyła. Może więc obecna decyzja to chęć odegrania się, pokazania, że może zajść wysoko. Nawet kosztem kariery męża.
Jest jednak i druga równie prawdopodobna przyczyna rewolucji w życiu Rokitów. Nelly usuwa swego męża w cień życia politycznego, ale tylko pozornie, na czas kampanii. A po wyborach Jan odradza się w nowych barwach partyjnych. Taki scenariusz stanie się możliwy, gdy PiS wygra wybory. Wówczas Rokita może przyjąć funkcję w odrodzonym rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Choćby po to, by pociągnąć za sobą konserwatywną część pokonanej w wyborach PO. To będą cenne głosy w Sejmie, bo PiS, nawet wygrywając, nie zdobędzie większości potrzebnej do samodzielnego rządzenia.
Dziś Nelly Rokita jest potrzeba PiS do osłabienia Platformy, ale jeśli nie okaże się przydatna, będzie można sprawdzić pogłoskę, o której sama wspominała w jednym z wywiadów, że agitowało ją KGB. Z pochodzenia jest Niemką, której rodzinę kilka pokoleń wcześniej los rzucił do Gruzji. Gdy miała dziewięć lat, rodzice wrócili do Niemiec. Studiowała w Hamburgu historię, germanistykę i filologię słowiańską. To slawistyka i fascynacja Polską skierowały ją w 1985 roku do Krakowa. Tu na spotkaniu opozycji poznała Jana Rokitę. Oboje twierdzą, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dla Jana tuż przed ślubem w 1994 roku przeszła na katolicyzm. Podłoże decyzji Nelly może być więc bardzo osobiste.
Może być to jednak zemsta na Donaldzie Tusku. Nie tylko jako wyborczy cios i wycofanie Jana Rokity w decydującej fazie bitwy wyborczej. Także prywatna rozgrywka. Nelly przyznaje, że przyjęcie propozycji od prezydenta to reakcja za traktowanie męża w Krakowie, gdzie PO zapewniła mu wprawdzie "jedynkę" na liście wyborczej, ale wykasowano lansowanych przez Rokitę ludzi.
W Platformie przypomina się także incydent z Watykanu, gdy Tusk nie chciał zgodzić się na udział Nelly w audiencji u papieża. I jeszcze wybory do europarlamentu – Nelly chciała kandydować z list PO, ale Tusk zablokował jej kandydaturę, twierdząc, że partia będzie posądzona o nepotyzm. Ten nepotyzm może mu się odbić wkrótce czkawką, gdy Jan Rokita stanie obok żony w szeregach PiS.
Aleksandra Pawlicka