Nękana dentystka nie zgodziła się na wykrywacz kłamstw
Nękana przez swego byłego pacjenta dentystka Andżelika K. nie wyraziła przed sądem zgody na poddanie się badaniu "wykrywaczem kłamstw". Proces jej prześladowcy Sebastiana W. kontynuował stołeczny sąd rejonowy.
09.02.2009 17:50
Pełnomocnik poszkodowanej uzasadniał, że badanie na wariografie niepotrzebnie wydłużyłoby postępowanie przed sądem.
Prokuratura postawiła Sebastianowi W. 13 zarzutów, w tym śledzenia i molestowania kobiety w autobusie, prób wdarcia się do domu poszkodowanej, naruszenia nietykalności policjantów, którzy próbowali go wylegitymować, a także gróźb kierowanych pod adresem znajomego kobiety i uszkodzenia jego samochodu. Proces W. trwa od listopada ubiegłego roku.
Podczas rozprawy oskarżony złożył wniosek o poddanie poszkodowanej Andżeliki K. badaniu wariografem, czyli tzw. wykrywaczem kłamstw. Oskarżony uzasadniał, iż badanie takie zweryfikowałoby twierdzenia poszkodowanej, iż była przez niego molestowana i dotykana w miejscach intymnych, m.in. podczas dojazdów komunikacją miejską do pracy.
Przeciwko badaniu zaoponowała Andżelika K. Sąd oddalił wniosek oskarżonego. - Ponieważ nie ma zgody na tego typu badanie ze strony poszkodowanej, wniosek jest niedopuszczalny - uzasadnił swą decyzję sędzia Łukasz Mrozek.
Wariograf jest urządzeniem badającym fizjologiczne reakcje organizmu człowieka na zadawane mu pytania. Dowód ten nie ma znaczenia rozstrzygającego, ale może być wzięty pod uwagę jako jedna z poszlak w procesie. Badanie wariografem było m.in. poszlaką we wrocławskim procesie autora książki "Amok" - Krystiana B., oskarżonego o zabójstwo kochanka swojej b. żony. B. został w grudniu skazany przez sąd okręgowy na 25 lat więzienia.
Jak powiedział reprezentujący Andżelikę K. mec. Rafał Rogalski, badanie na wykrywaczu kłamstw byłyby dodatkowym skomplikowaniem procesu. Wyjaśnił, że w przypadku zgody na badanie sąd musiałby powołać biegłego.
- Biegły powinien zapoznać się z całymi aktami sprawy, na ich podstawie opracować testy, byłby to dodatkowy co najmniej miesiąc przestoju - mówił. Zwrócił uwagę, że terminy kolejnych rozpraw wyznaczane są tydzień po tygodniu. - Gdyby odstępy między rozprawami były większe, poparłbym wniosek, bo jestem przekonany, że badanie dodatkowo potwierdziłoby słowa mojej klientki - zaznaczył.
Rogalski dodał, że badania na wariografie mogą być dla sądu jedynie dowodem posiłkowym i bardzo rzadko w postępowaniu sądowym jest taki dowód dopuszczany. - Aby badanie było jak najbardziej miarodajne, musi być przeprowadzone w niewielkim odstępie czasu po zdarzeniach, których dotyczy - ocenił. Dlatego, jak zaznaczył, testy na wariografie przeprowadzane są zazwyczaj na etapie postępowania przygotowawczego.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nie uwzględnił również wniosku oskarżonego w sprawie uchylenia mu tymczasowego aresztu. Proces będzie kontynuowany 18 lutego.
Dramat lekarki zaczął się w październiku 2006 roku, gdy asystowała ona przy wyrywaniu zęba oskarżonemu. Kolejnego dnia mężczyzna pojawił się znowu w klinice i wyznał kobiecie miłość. Mimo że starała się unikać oskarżonego, Sebastian W. nie rezygnował; zaczął też przychodzić pod blok dentystki i jej rodziców. Oskarżony m.in. pojawiał się kilka razy dziennie pod domem poszkodowanej, biegał za samochodem, kładł się na jego masce. - Potrafił o trzeciej nad ranem być u mnie pod balkonem i rzucać kamieniami w okno - wyjaśniała wcześniej dentystka.