Nędza londyńskich bezdomnych z Polski - jedzą szczury
Organizacja charytatywna Thames Reach alarmuje, że w Londynie rośnie liczba bezdomnych imigrantów zmuszonych do życia na ulicy. Żyjąc w coraz większej nędzy.
13.08.2010 | aktual.: 16.08.2010 11:53
Zdaniem ekspertów zjawisko to dotyczy przede wszystkich imigrantów, którym odmówiono przyznania zasiłków. Zwiększająca się liczba bezdomnych sprawia, że takim osobom żyje się coraz biedniej. Dochodzi do przypadków jedzenia szczurów i picia mieszanek na bazie środków czyszczących czy płynów do mycia naczyń.
Jeremy Swain z Thames Reach twierdzi, że poziom nędzy londyńskich bezdomnych stał się wręcz alarmowy. - Dotarliśmy do grupy bezdomnych Polaków, którzy gotowali szczury. Wyjaśnialiśmy im, że te gryzonie żyjące w mieście to poważne siedlisko chorób - dodaje Swain.
W innym obozowisku bezdomnych szczury były pieczone nad ogniskiem. - To była najgorsza rzecz, jaką widziałam podczas mojej wieloletniej pracy z bezdomnymi - mówi Megan Stewart z Thames Reach
"Guardian" podkreśla, że bezdomni imigranci często zostawieni są sami sobie. Wielu z nich nie otrzymuje prawa do pomocy socjalnej. Często też są wykorzystywani. Imigranci opowiadali, że byli zatrudniani do wyładunku towaru, ale płacono im nie gotówką, ale butelkami z tanim alkoholem. - Alkohol to ich główny zabójca - dodaje Stewart. - Bezdomni zaczynają sięgać po ekstremalne mieszanki na bazie środków czyszczących czy płynów do mycia naczyń. Często kradną skoncentrowane środki np. ze szpitali. Znajduje się tam 70 proc. alkoholu, ale też mnóstwo szkodliwych dodatków. Tylko w tym roku w skutek spożycia takich trunków zmarły cztery osoby - dodaje Stewart.
40-letni Włodzimierz przyjechał na Wyspy w 2005 roku. W ubiegłym tygodniu próbował spać pod jednym z wiaduktów. Musiał jednak cały czas odpędzać się od dzieci rzucających w niego kamieniami. - Te dzieci atakują bez powodu. Co ja im złego zrobiłem? - pyta bezdomny Polak.
Małgorzata Jarek