Nazywam się Szreder, jestem leniwym gliną
Komendant główny policji Leszek Szreder
ledwo wrócił z pięciotygodniowego kursu języka angielskiego w
Szczytnie, a już pakuje walizki, aby przez kolejny miesiąc wkuwać
słówka w Irlandii - donosi "Super Express".
27.11.2004 | aktual.: 27.11.2004 07:37
Wieść o kolejnej zamianie przez Szredera swojego gabinetu na ławkę szkolną natychmiast obiegła korytarze w Komendzie Głównej Policji. Policjanci są zażenowani. - Robota leży, są miliony problemów do rozwiązywania, a tu znów nie będzie szefa - mówi jeden z naczelników w komendzie.
Szreder wyjeżdża, nie przejmując się rosnącym brakiem poczucia bezpieczeństwa Polaków. - Wygląda tak, jakby bał się tego, co nabroił, bo wprowadzona przez niego reforma Komendy Głównej Policji poniosła klęskę - mówi oficer.
Miesiąc temu "Super Express" napisał, że "zero - jeden", jak nazywają komendanta głównego podwładni, spędza cały miesiąc na nauce języka angielskiego w Szkole Policyjnej w Szczytnie. Po lekcjach komendant chodził na basen, siłownię i grał w siatkówkę.
Podwładni Szredera są przekonani, że wiedzą, dlaczego komendant tak pilnie szlifuje język angielski. - Wielu jest przekonanych, że Szreder boi się utraty stanowiska po zbliżających się wyborach parlamentarnych - mówi rozmówca gazety.
Policjanci opowiadają, że komendant jeszcze przed wyborami zamierza wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Za ok. 10 tysięcy dolarów miesięcznie pełnić tam ma funkcję oficera łącznikowego. "Super Express" ma jednak dla komendanta złą wiadomość. Gazeta zapytała w ambasadzie USA, czy tworzone jest takie stanowisko. - Nie ma takich planów - odpowiedziano w biurze prasowym ambasady.