Nazywają mnie drugim Wałęsą
Z Bożeną ŁOPACKĄ, byłą kierowniczką sklepu "Biedronka" w Elblągu, która wygrała precedensowy proces sądowy z grupą JMD, właścicielem sieci "Biedronka", rozmawia Krzysztof Zyzik.
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 07:33
- Jak pani gardło?
- Słyszy, pan, panie redaktorze, ledwo chrypię. To było szaleństwo, setki telefonów dziś odebrałam.
- Sama pani chciała, aby numer pani komórki - 503925855 - opublikowały gazety.
- Tak, bo chcę pomóc wszystkim wykorzystywanym pracownikom hipermarketów w Polsce, chcę im udowodnić, że z tymi bezdusznymi molochami można wygrać.
- A co pani wygrała?
- Sąd uznał, że należy mi się od Biedronki 35 tysięcy złotych za przepracowane nadgodziny. Dokładnie było tych godzin 2600, na tyle miałam dowody. Wiem, że szykują się już setki podobnych pozwów. Może po tym wyroku skończy się wreszcie era obozów pracy w Polsce.
- Aż tak?
- Proszę pana, to, co ja przeżyłam w Biedronce, to była gehenna. A byłam nie byle kim, bo kierowniczką sklepu. Ale w Biedronce kierownik musiał robić wszystko, rozładowywać i układać towar, siedzieć przy kasie, a nawet sprzątać po godzinach, bo to jest jedyna w Polsce sieć, która nie zatrudnia sprzątaczek. W Biedronce szef sklepu szoruje kibel, taka jest prawda.
- Ile godzin pani pracowała?
- To zależy, czasem dzień i noc na okrągło. Kiedy wieczorem przychodziła dostawa, to rozładowywaliśmy ją całą noc. Pamiętam, jak ze zmęczenia zasypiałam na podłodze, na kartonach, na stołach warzywnych. Rano jechałam na godzinkę do domu, wziąć prysznic, i z powrotem do pracy.
- To magazynierów też nie mieliście?
- A skąd, rozładunek robili sprzedawcy z kierownikiem. Moi kasjerzy zarabiali miesięcznie 550 do 600 złotych, często nie miałam sumienia ich trzymać po nocach, więc wiele rzeczy robiłam sama.
- Kto najczęściej dzwoni dziś na pani komórkę?
- Pracownicy supermarketów, różnych. Gratulują wygranego procesu. Nazywają mnie nawet drugim Wałęsą, co mnie bawi. Pewien pan powiedział, że Wałęsa przeskoczył płot, a ja rozwaliłam mur milczenia.
- A proszą o rady?
- O, tak, zaraz po gratulacjach mówią, że u nich w marketach jest to samo i proszą o porady prawne, o wzór pozwu sądowego. Najczęściej podają tylko imiona, jeszcze się boją.
- Już pani nie pracuje w sieci Bierdonka. Co dalej?
- Zamierzam założyć własną firmę. Po tej całej walce dostałam takiego kopa, takiej energii, że muszę to jakoś dobrze spożytkować.
- No to życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.
Zarząd grupy Jeronimo Martins Dystrybucja (JMD), właściciela sieci "Biedronka", oświadczył po ogłoszeniu wyroku sądowego, że przyjmuje go z szacunkiem, choć nadal stoi na stanowisku, że dobrze wypełnia obowiązki pracodawcy.