Nazwiska zbrodniarzy katyńskich w amerykańskim archiwum?
Po latach bezskutecznych starań IPN ma szanse ustalić nazwiska sprawców zbrodni katyńskiej. Polscy historycy trafili bowiem na ślad smoleńskiego archiwum NKWD, którego zawartość nie była im znana - ujawnia "Życie Warszawy".
O archiwum NKWD w Smoleńsku wiadomo tyle, że zostało odebrane przez Niemców z rąk sowieckich w 1941 r. Od nich z kolei w roku 1945 przejęli je Amerykanie. Znajduje się obecnie najprawdopodobniej w którymś z instytutów naukowych w Stanach Zjednoczonych. Na ten cenny dla wyników śledztwa katyńskiego trop wskazał historyk IPN prof. Andrzej Paczkowski.
Pali mnie ciekawość, co dokładnie znajduje się w tym archiwum - przyznaje prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego IPN. - Prokuratorzy prowadzący śledztwo katyńskie podejmą próbę ustalenia, gdzie obecnie znajduje się to archiwum. Wówczas wystąpimy do Amerykanów o pomoc prawną i udostępnienie nam dokumentów - zapowiada prof. Witold Kulesza.
Materiały smoleńskiego archiwum mogą zawierać przede wszystkim nazwiska sprawców mordu, których ujawnienia konsekwentnie odmawiają nam Rosjanie. Jak uważa prof. Witold Kulesza, część z morderców zapewne jeszcze żyje i teoretycznie mogłaby nawet ponieść odpowiedzialność karną.
W oparciu o archiwum uda się zapewne odtworzyć skład kierownictwa smoleńskiego NKWD, które było odpowiedzialne za zbrodnię. Być może też poznamy nazwiska bezpośrednich wykonawców mordu - ocenia dr Antoni Dudek, doradca prezesa IPN.
Według dr. Dudka, dokumenty archiwum smoleńskiego mogą znajdować się w Instytucie Hoovera Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii - jednej z największych naukowych instytucji prywatnych na świecie, która gromadzi m.in. archiwalia dotyczące Europy Wschodniej.
Mogą się też odnaleźć w Archiwum Narodowym w Waszyngtonie lub na jakimś amerykańskim uniwersytecie - uważa Antoni Dudek. Śledztwo IPN wszczęto w listopadzie 2004 roku. Formalnym powodem było wniesienie przez środowiska rodzin katyńskich zawiadomienia o przestępstwie, jakim był mord katyński. Stało się to po tym, jak Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej umorzyła prowadzone przez ponad czternaście lat analogiczne postępowanie.
Według polskich prawników, za zbrodnię odpowiedzialnych było około dwóch tysięcy osób, w tym ci, którzy wykonywali egzekucje oraz transportowali więźniów. Rosjanie uznali tymczasem, że sprawcy to jedynie siedem osób wydających rozkazy. Smoleńscy enkawudziści w 1940 r. wymordowali 4410 polskich oficerów z obozu w Kozielsku. Większość rozstrzelano w pobliskim lesie katyńskim. Pozostałych prawdopodobnie w samej siedzibie obwodowego NKWD. (PAP)