Nazista w centrum Warszawy? Policja interweniuje po publikacji WP
Wirtualna Polska opublikowała w czwartek artykuł o neonazistowskich symbolach widocznych na warszawskim Powiślu. - Funkcjonariusze udali się na miejsce. Okazało się, że właścicielką mieszkania jest kobieta - mówi Wirtualnej Polsce Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
13.04.2018 15:11
Przechodząc dzielnicą Śródmieście w centrum Warszawy można było zobaczyć ostatnio niepokojący obrazek. Na ścianie jednego z mieszkań wisiała neonazistowska flaga z krzyżem celtyckim oraz podobizna Rudolfa Hessa, jednego z przywódców III Rzeszy.
Natychmiast po publikacji artykułu w tej sprawie, odezwali się do nas warszawscy policjanci i udali się na miejsce. Co ustalili?
Sprawa trafiła do prokuratury
Właścicielką mieszkania i obu przedmiotów okazała się kobieta. - Rozmawialiśmy z nią i przesłuchaliśmy w charakterze świadka. Obie flagi zostały zarekwirowane i przekazane Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ. Tam zapadnie decyzja, czy doszło do naruszenia prawa - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście Robert Szumiata.
- Kobieta powiedziała, że nie miała świadomości, że symbole związane z ustrojem totalitarnym były widoczne z ulicy - dodaje.
Co za to grozi?
Przypomnijmy, że nazistowskie Niemcy odpowiadają za wymordowanie 5 milionów Polaków. Promowanie tej ideologii jest więc surowo zabronione.
O interpretację tego przypadku poprosiliśmy eksperta. Adwokat i konstytucjonalista prof. Piotr Kruszyński zaznacza, że przepisy reguluje Kodeks Karny. Artykuł 256 mówi, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat".
Kruszczyński zaznacza jednak, że jeśli symbole neonazistowskie wiszą w mieszkaniu na ścianie, raczej nie mamy do czynienia z łamaniem prawa. Gdyby ktoś wyszedł z nimi na ulicę lub chociaż wywiesił je w oknie, byłoby to niedopuszczalne. Zdaniem eksperta, trzymanie ich w prywatnym mieszkaniu nie podlega jednak raczej pod Kodeks Karny.
Politycy są podzieleni
Rudolf Hess - którego podobizna wisiała w mieszkaniu - jest współodpowiedzialny za tragedie milionów ludzi. Jako zastępca Adolfa Hitlera został skazany w procesie norymberskim na dożywocie, m.in. za planowanie i przygotowywanie wojny przeciwko Polsce.
Czy samo kolekcjonowanie materiałów z taką postacią nie powinno już być karane? - Tak. To zakrawa o psychiatryk - mówi Wirtualnej Polsce Witold Tumanowicz. Działacz Ruchu Narodowego dodaje, że jego ugrupowanie złożyło w tej sprawie nawet odpowiednie dokumenty, ale czekają na poparcie polityków innych ugrupowań.
Innego zdania jest z kolei Borys Budka. Polityk PO i były minister sprawiedliwości zaznacza, że nie zawsze łatwo odróżnić fanatyka od kolekcjonera czy badacza. - Karanie samego faktu, że ktoś w zaciszu domowym ogląda portret nazisty, nie jest więc jeszcze niezbędne - ocenia.