RegionalneTrójmiastoNazista patronem tramwaju w Gdańsku. "Czy to możliwe"?

Nazista patronem tramwaju w Gdańsku. "Czy to możliwe"?

"Wiadomości" TVP opublikowały materiał o szokującym patronie tramwaju w Gdańsku. "Czy to możliwe, by w wolnej Polsce oddawano hołd naziście?" - pytała we wstępie prowadząca. "W Gdańsku - możliwe. Portal wPolityce.pl poinformował, że jeden z tramwajów w Gdańsku nazwano imieniem niemieckiego naukowca, członka NSDAP, oskarżonego o pomoc w zbrodniczych eksperymentach, jakie na więźniach obozów koncentracyjnych prowadził Josef Mengele". Władze miasta na razie sprawy nie chcą komentować.

Nazista patronem tramwaju w Gdańsku. "Czy to możliwe"?
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Bartosz Lewicki

09.08.2017 | aktual.: 09.08.2017 22:09

Każdy tramwaj w Gdańsku ma swojego patrona. Ten z numerem bocznym 1038 nosi imię Adolfa Friedricha Johanna Butenandta, który podpisał przysięgę niemieckich profesorów na wierność Hitlerowi i z własnej woli zapisał się do NSDAP.

- Przed II wojną światową i w jej trakcie prowadził badania dzięki funduszom przeznaczonym na zbrojenia, badania bezpośrednio związane z prowadzeniem wojny, poniewaz chodziło mn.,in. o lepsze doposażenie pilotów Luftwaffe - tłumaczy w rozmowie z "Wiadomościami" dr Przemysław Waingertner, publicysta i historyk z Uniwersytetu Łódzkiego.

Tramwaj nosi nazwisko Butenandta od 2011 roku. Po sześciu latach pojawiła się refleksja: patron ma być zmieniony. Z wagonu zniknęło nazwisko nazisty, jednak tylko z zewnątrz. W środku nadal można znaleźć informację o patronie.

Jak tłumaczy w rozmowie z "Wiadomościami" Alicja Mongird, rzecznik Gdańskich Autobusów i Tramwajów, "w momencie, w którym nadawano tramwajom imiona patronów, nikt nie wiedział o życiorysie tego konkretnego patrona".

Reporter "Wiadomości" Jakub Wojtanowski przypomina jednak, że już w 2005 roku wokół tego nazwiska było głośno również w Gdańsku. Wtedy światowe media zaczęły oskarżać Adolfa Butenandta o udział w badaniach Josefa Mengele, który eksperymentował na więźniach niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Dopiero wtedy Politechnika Gdańska dowiedziała się, komu w 1994 roku przyznała doktorat honoris causa.

- Gdybym wtedy miał takie informacje, to nikomu nie wpadłoby do głowy aby proponować tę kandydaturę - mówi w archiwalnej wypowiedzi z 2005 roku Janusz Rachoń, ówczesny rektor Politechniki Gdańskiej. Wówczas - przypominają "Wiadomości" - władze Politechniki zapowiadały, że odbiorą tytuł Butenandtowi, jednak nic z tego nie wyszło. Jak tłumaczono - nie ma takiej procedury.

Źródło: "Wiadomości" TVP

Zobacz także
Komentarze (141)