Nawrocki skonsultuje wizytę z Sikorskim? "Przez lata było dobrym obyczajem"
- Przed spotkaniem Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem powinno dojść do konsultacji rządu z prezydentem - mówi Jan Wojciech Piekarski, polski dyplomata i wykładowca. Rozmówca Wirtualnej Polski nie wyobraża sobie też sytuacji, w której z przygotowania wizyty Nawrockiego w Białym Domu wykluczony zostanie kierownik polskiej placówki dyplomatycznej w USA.
3 września w Białym Domu dojdzie do spotkania Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim. Informacja o zaproszeniu polskiego prezydenta znajdowała się w liście gratulacyjnym, jaki przekazano Nawrockiemu w dniu zaprzysiężenia. "Kolejna kampanijna zapowiedź realizowana zgodnie z planem" - przekazał w mediach społecznościowych szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.
Nawrocki skonsultuje wizytę z Sikorskim? "Było dobrym obyczajem"
- Bez wątpienia sukces prezydenta i Polski. Fakt, że prezydent Trump zaprosił w tak krótkim czasie i to w liście gratulacyjnym podał propozycję spotkania, trzeba ocenić bardzo pozytywnie - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Wojciech Piekarski, polski dyplomata i wykładowca, w przeszłości ambasador Polski w Pakistanie, Belgii i Izraelu oraz kierownik sekcji reprezentującej amerykańskie interesy w Iraku w latach 1991-1994.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki rzuci snusy? Leśkiewicz: To w ogóle nie jest istotne
Piekarski podkreśla, że "teraz po polskiej stronie jest zadanie, by przygotować tę wizytę tak, aby była zorganizowana na najwyższym poziomie". - Przed spotkaniem Nawrockiego z Trumpem powinno dojść do konsultacji rządu z prezydentem. Prezydent powinien umówić się z ministrem spraw zagranicznych i ustalić z wicepremierem Sikorskim wspólną agendę - mówi.
- Przez lata było dobrym obyczajem, że prezydentowi w podróżach zagranicznych, zwłaszcza ważnych, towarzyszy minister spraw zagranicznych albo chociaż wiceminister. Jeśli minister zostanie wykluczony z tej wyprawy, to nie będzie najlepiej świadczyło o woli rozwijania dobrych relacji między Pałacem Prezydenckim a rządem - dodaje Piekarski.
Zgodnie z Konstytucją, to rząd "prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej". W ustawie zasadniczej znajduje się też zapis mówiący o tym, że "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem". Dotychczasowe wystąpienia Karola Nawrockiego pokazują, że przybrał on dość konfrontacyjną postawę względem rządu Donalda Tuska - z wzajemnością.
- Sprawy wchodzące w kwestię stosunków polsko-amerykańskich są realizowane przez rząd i za pieniądze, o których decyduje rząd. Mam na myśli zakup broni, budowę elektrowni jądrowej itd. To w gestii leży rządu - przypomina rozmówca Wirtualnej Polski.
Rola polskiej placówki w USA
Polska formalnie nie ma ambasadora w Stanach Zjednoczonych, gdyż prezydent Andrzej Duda nie chciał podpisać nominacji dla Bogdana Klicha m.in. w związku z jego krytycznymi komentarzami pod adresem Donalda Trumpa. Również Karol Nawrocki nie wyobraża sobie objęcia placówki w Waszyngtonie przez byłego ministra obrony narodowej. Dlatego Klich zajmuje jedynie stanowisko chargé d’affaires RP w Stanach Zjednoczonych.
- Jeżeli prezydent poleci sam do Waszyngtonu i z przygotowań do tej wizyty wykluczony zostanie kierownik polskiej placówki w Waszyngtonie, to nie pozostanie mu nic innego, jak złożyć rezygnację. Nie wyobrażam sobie sytuacji, będąc ambasadorem, że przylatuje prezydent i mówi do mnie: "pan zostaje w ambasadzie". To byłby policzek utrudniający dalsze funkcjonowanie w relacjach kierownika placówki z administracją amerykańską - mówi nam Jan Wojciech Piekarski.
Rozmówca Wirtualnej Polski widzi jedno rozwiązanie potencjalnego konfliktu wokół Klicha. - Jest jeszcze jedno wyjście. Minister Sikorski może wezwać Klicha na konsultacje do Warszawy pod jakimś pretekstem, aby nie poczuł się wyeliminowany ze spotkań prezydenta w Waszyngtonie - wyjaśnia.
Piekarski nie chciałby też, aby wizyta Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych stała się kolejną okazją do konfrontacji między Pałacem Prezydenckim a rządem Tuska. - Mogę zrozumieć konfrontację we wszystkich sprawach, ale akurat nie w sprawach współpracy wojskowej i bezpieczeństwa z naszym największym sojusznikiem - ocenia.
- Jeśli Nawrocki będzie chciał z tego zrobić własny sukces, to będzie świadczyło, że w sposób małostkowy podchodzi do interesów Polski. Wspólna wizyta premiera Tuska i prezydenta Dudy u prezydenta Bidena była dowodem na to, że można w polityce zagranicznej pokazywać zgodną postawę i nie ma różnic między politykami, jeśli idzie o najważniejsze sprawy w chwili zagrożenia - podsumowuje polski dyplomata.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: