Nawrocki o podróży jednym samolotem z szefem MSZ: Nie ma zasady
Zgodnie ze słowami Karola Nawrockiego "to nie jest zasada, że minister spraw zagranicznych leci z prezydentem" jednym samolotem na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jak też stwierdził, to jedna z kwestii, która znajduje się poza zakresem spraw, które interesują go jako prezydenta Polski. Wypowiedź padła w kontekście komentarza rzecznika MSZ.
Co musisz wiedzieć?
- Karol Nawrocki i Radosław Sikorski udali się do Nowego Jorku na 80. sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ale nie podróżowali jednym samolotem.
- Prezydent w wywiadzie dla polskiego Radia RAMPA, mającego swoją siedzibę w Nowym Jorku, odniósł się do stanowiska rzecznika MSZ Pawła Wrońskiego.
- W sobotnim wpisie Wroński napisał na platformie X, "że do tej pory istniała elegancka tradycja zapraszania przez prezydenta RP szefa dyplomacji na pokład samolotu lecącego na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ".
Nawrocki pytany o osobny przylot jego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego do Stanów Zjednoczonych podkreślił, że przedstawiona przez Wrońskiego zasada nie istnieje.
- Ja takich decyzji też nie podejmuję, kto ze mną leci samolotem. W życiu prezydenta (…) nie ma czasu na to, aby decydować, kto leci ze mną samolotem, ale jak zapewniali mnie koledzy z dziesięcioletnim doświadczeniem w Kancelarii Prezydenta, to nie jest zasada, że minister spraw zagranicznych leci z prezydentem - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Burza ws. edukacji zdrowotnej. "Odejście od promowania rodziny"
Nawrocki: Zachowania Sikorskiego poza zakresem spraw, które mnie interesują
Według niego jest to jedna ze spraw z "głębokiego marginesu poważnych działań politycznych", która może – jak ocenił – "naprawdę zajmować tylko tych, którzy albo mają w sobie jakiś kompleks, albo nie mają za bardzo czym się zająć".
Nawrocki stwierdził też, że stanowisko Polski, które zostanie zaprezentowane przez niego podczas debaty Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, jest znane.
- Natomiast zachowania pana ministra Sikorskiego momentami, w odniesieniu do czytania listów, które miały trafić do mnie, czy do kwestii samolotu, są poza zakresem spraw, które interesują mnie jako prezydenta Polski - stwierdził.
"Przyjdzie taki moment, że zaproszę ministra Sikorskiego"
Prezydent odniósł się także do kwestii obsady stanowiska szefa polskiej ambasady w Waszyngtonie. Oznajmił, że widziałby on przede wszystkim w polskiej placówce ambasadora, a nie dyplomatę niższej rangi. – Musiałby to być ambasador, który reprezentuje Polskę, który jest wynikiem, tak jak mówi konstytucja, kompromisu pomiędzy prezydentem a rządem i powinna to być osoba, która dobrze reprezentuje interesy Polski – zaznaczył.
Oświadczył też, że charge d'affaires polskiej ambasady w Waszyngtonie Bogdan Klich nie wykonuje swoich zadań, ponieważ – jego zdaniem – "nie ma takiej możliwości". – Jest właściwie omijany w najważniejszych dyskusjach, tematach, stąd powinno dojść jak najszybciej do zmiany dla dobra relacji polsko-amerykańskich – ocenił.
Wyraził też nadzieję, że uda mu się dojść do porozumienia z szefem MSZ w kwestii obsady szefa placówki w Waszyngtonie, ale także innych polskich ambasad. – Przyjdzie taki moment, że zaproszę ministra Sikorskiego i dla dobra Polski będę chciał tę sprawę wyjaśnić – stwierdził. Dopytywany, czy jeszcze nie zaprosił szefa MSZ na rozmowę, odpowiedział, że "jest teraz bardzo zajęty", ale "przyjdzie taki czas, że zostanie on zaproszony".
Spór o nominacje ambasadorskie między rządem a prezydentem trwa od marca 2024 r. - od czasów kadencji Andrzeja Dudy. Na początku lipca Nawrocki mówił, że jest gotowy na spotkanie z ministrem Sikorskim, które miałoby dotyczyć tego tematu. Szef MSZ także zadeklarował, że jest gotów spotkać się z prezydentem, aby omówić ten problem.
Czytaj też: