ŚwiatNawet gdyby w Iraku nie było broni, to i tak byśmy zaatakowali

Nawet gdyby w Iraku nie było broni, to i tak byśmy zaatakowali

Wiceprezydent USA Dick Cheney przyznał po raz pierwszy, że mylił się, kiedy powiedział w 2005 r., że iracki ruch oporu "znajduje się w agonii". Ocena ta uczyniła go uosobieniem arogancji i oderwania od rzeczywistości administracji prezydenta George'a W. Busha. Jednocześnie oświadczył, że administracja Busha ponownie
dokonałaby inwazji na Irak, nawet gdyby wiedziała to, co wiadomo
teraz - że nie było tam broni masowego rażenia i że wojna będzie
kosztować życie ponad 3.600 amerykańskich żołnierzy i
kilkudziesięciu tysięcy Irakijczyków.

01.08.2007 | aktual.: 01.08.2007 20:10

Moja ocena w tym czasie była niesłuszna - powiedział wiceprezydent w wywiadzie dla telewizji CNN w programie "Larry King Live". Cheney tłumaczył się, że wypowiadał się wówczas niedługo po udanych wyborach w Iraku i myślał, że zwiastują one uspokojenie sytuacji w kraju.

Stanowczo uważam, że decyzje, które podjęliśmy w odniesieniu do Iraku i Afganistanu, były absolutnie prawidłowe w kategoriach ogólnej strategii - powiedział.

Ocenił także, że obecna strategia w Iraku, oparta na zwiększeniu tam liczby wojsk, przynosi pierwsze oznaki sukcesu.

Zapytany, kiedy rząd zamknie więzienie w bazie amerykańskiej Guantanamo na Kubie, odpowiedział, że nie opowiada się za tym, by zrobić to szybko.

Bush zapowiadał, że chce zamknąć więzienie, w którym przebywa bezterminowo około 360 podejrzanych o terroryzm, gdy tylko znajdzie się inne miejsce, do którego można by przewieźć więźniów.

Organizacje obrony praw człowieka krytykują rząd USA za Guantanamo; twierdzą, że przetrzymując tam ludzi od kilku lat bez sankcji prokuratorskiej, Waszyngton narusza prawo międzynarodowe.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)