Navarro-Valls: decyzja Benedykta XVI jest gestem absolutnej odwagi
Były rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls wyraził opinię, że to dzięki swej sile ducha Benedykt XVI postanowił, kiedy zakończy posługę na Stolicy Piotrowej. Ocenił, że decyzja o ustąpieniu jest gestem "absolutnej odwagi" papieża.
12.02.2013 | aktual.: 12.02.2013 10:35
W opublikowanych we wtorek wypowiedziach dla włoskich dzienników "Corriere della Sera", "La Repubblica" i "La Stampa" były rzecznik za pontyfikatu Jana Pawła II i w pierwszych latach posługi Benedykta XVI wyraził opinię, że nie należy porównywać podejścia obu papieży do kwestii wieku i sił oraz zdrowia.
"Karol Wojtyła nie postrzegał niezdolności fizycznej jako przeszkody dla dalszego pełnienia posługi. Nie jest właściwe dokonywanie porównań między obu papieżami; każdy ma swą osobowość i sam autonomicznie podejmuje decyzje" - zauważył Joaquin Navarro-Valls.
Przypomniał, że możliwość abdykacji Joseph Ratzinger "rozważał realistycznie i nie tylko teoretycznie" zarówno jeszcze jako kardynał, jak i już po wyborze.
Były rzecznik jako bardzo znaczące wskazał słowa, jakie Benedykt XVI wypowiedział w kwietniu zeszłego roku, gdy kończył 85 lat. W odpowiedzi na łacińskie życzenia "ad multos annos" (wielu lat) papież powiedział z uśmiechem: "Naprawdę nie chciałbym, aby było ich wiele".
A to oznacza - dodał Navarro-Valls - że papież przygotowywał się do tego kroku. Ale nie był to w jego opinii proces dramatyczny.
Poniedziałkową zapowiedź abdykacji były hiszpański dziennikarz i lekarz uznał za wydarzenie "niebywałe".
"W tej decyzji papieża wyraża się postawa nowatorska w porównaniu z tradycją. Uważam, że fakt, iż był u boku swego poprzednika jako jego bliski współpracownik także w ostatnich miesiącach jego życia, tych najtrudniejszych, pomogło mu w dokonaniu wyboru" - oświadczył były rzecznik Watykanu.
Jego zdaniem abdykacja nie jest natomiast konsekwencją skandali czy też kontrastów w Kościele. Nie należy według Navarro-Vallsa doszukiwać się "mrocznych" interpretacji przyczyn.
Wcześniej czy później taki gest ktoś musiał wykonać - uważa były rzecznik.