Nauczycielki zbiegły z miejsca zdarzenia, ale nie są winne
Nauczycielki krakowskiego gimnazjum, w którym chora uczennica zaatakowała nożem koleżankę, zachowały się zgodnie z prawem - uznał krakowski sąd i podtrzymał decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania w tej sprawie. - Sąd uznał, że nauczycielkom nie można postawić żadnych zarzutów - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Rafał Lisak.
09.05.2011 | aktual.: 09.05.2011 16:31
Obie nauczycielki zostały natomiast ukarane naganami przez komisję dyscyplinarną dla nauczycieli przy wojewodzie małopolskim. - W postępowaniu dyscyplinarnym kwestia winy czy kary nie jest roztrząsana. Postępowanie to dotyczy badania, czy nauczyciel zachował się etycznie i nie uchybił godności nauczyciela. Komisja doszła do wniosku, że nauczycielki zachowały się nieetycznie, zbiegając z miejsca zdarzenia - powiedziała rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Krakowie Aleksandra Nowak. Jedna z ukaranych odwołała się od tej decyzji.
Sprawa dotyczy 13-letniej gimnazjalistki, która 8 września ub. r. w gimnazjum nr 6 w Krakowie podczas przerwy zaatakowała nożem koleżankę. Napadnięta z ranami ciętymi twarzy i szyi trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Napastniczka została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Zdaniem lekarzy ze względu na stan zdrowia nie mogła zrozumieć swojego postępowania ani nim pokierować.
Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję krakowskiego gimnazjum w zakresie zapewnienia uczniom bezpieczeństwa. Na początku grudnia ub. r. śledztwo to zostało umorzone. Zdaniem prokuratury dyrektorka szkoły dopełniła obowiązków w zakresie zapewnienia młodzieży i nauczycielom bezpiecznych warunków nauki i pracy. Prawa nie złamały - według ustaleń prokuratury - również nauczycielki.
Jedna z nauczycielek, która była świadkiem ataku, udała się do sekretariatu, aby zlecić wezwanie pogotowia i policji. Zdaniem prokuratury, była to dopuszczalna reakcja, ponieważ nauczycielka nie zaniechała swojego obowiązku udzielenia pomocy, ale podjęła działania, by wezwać odpowiednie służby. Z kolei druga nauczycielka, widząc szarpiące się uczennice, nie miała - według prokuratury - świadomości niebezpiecznego charakteru zajścia i nie zdawała sobie sprawy, że istniało zagrożenie dla życia i zdrowia uczennicy.
Na tej podstawie śledztwo zostało umorzone. Zażalenie na tę decyzję złożyła matka zaatakowanej uczennicy, ale sąd podzielił stanowisko prokuratury.
Jak wyjaśnił sędzia Lisak, zdaniem sądu nauczycielkom nie można postawić żadnych zarzutów. - W ocenie sądu sytuacja była dynamiczna i zaskakująca. Jedna nauczycielka nie zauważyła tego ataku, zatem nie można przyjąć, że zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. To było coś nietypowego i nie miała świadomości zagrożenia podczas trwania ataku - powiedział rzecznik.
Z kolei zachowanie drugiej nauczycielki, która udała się zawiadomić policję i pogotowie, sąd ocenił jako właściwe. - Nauczyciel nie jest zobowiązany do narażania się na bezpośrednie zagrożenie utraty życia lub zdrowia - wyjaśnił rzecznik. Postanowienie o umorzeniu jest prawomocne.
NaSygnale.pl: Groźny finał brawurowego pościgu - film