ŚwiatNauczycielki wyruszają na podbój Arktyki

Nauczycielki wyruszają na podbój Arktyki

Dwie nauczycielki, Amerykanka Ann Bancroft i Norweżka Liv Arnesen, wybierają się w przyszłym tygodniu na podbój Arktyki. Chcą być pierwszymi kobietami, które pokonają Ocean Arktyczny na piechotę, na nartach, a nawet - jeśli okaże się to konieczne - wpław.

Bancroft i Arnesen zamierzają przy tym prowadzić normalne zajęcia ze swoimi klasami, przekazując swoje wrażenia i doświadczenia za pomocą telefonu satelitarnego i internetu.

Obie podróżniczki postępowały już w ten sposób w 2001 roku, kiedy przeszły, jako pierwsze kobiety, pieszo Antarktydę.

Mają do pokonania ok. 2 tys. km dzielących punkt startowy w rosyjskiej Arktyce od kanadyjskiej wyspy Ward Hunt Island. Bancroft i Arnesen chcą wyruszyć 20 lutego i liczą, że dotrą do Kanady na początku czerwca.

Podróż wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami. W odróżnieniu od Antarktydy, która jest lądem stałym, podróżniczki przez cały czas będą się poruszać po zamarzniętym oceanie. Dlatego szczególnie niebezpieczne będą pęknięcia skorupy lodowej.

Moim największym koszmarem jest pęknięcie lodu pod moim namiotem i wpadnięcie do lodowatej wody. Właśnie do tego przygotowuję się psychicznie - powiedziała 51-letnia Arnesen.

Jednak to nie jedyne niebezpieczeństwa. Zaliczyć trzeba do nich także mróz, zwalające z nóg wichury i śnieżyce, szczeliny i wały lodowe oraz polarne niedźwiedzie, które potrafią być agresywne.

Aby odstraszyć niedźwiedzie panie uruchamiać będą w namiocie specjalny alarm. Będą miały też pistolet i... pieprz w aerozolu.

49-letnia Bancroft i Arnesen ciągnąć będą specjalne sanie, które mogą także unosić się na wodzie, ważące po ok. 100 kilogramów. Na wypadek konieczności pokonania odcinka drogi wpław, będą też miały wodoszczelne i chroniące przez zimnem kombinezony.

Pierwszą podróż obu nauczycielek przez Antarktydę obserwowały za pośrednictwem internetu miliony dzieci na całym świecie. Pokonały one wówczas w ciągu 94 dni 2.750 km, propagując przy okazji pokojowe rozwiązywanie konfliktów na Ziemi.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)