Nauczyciele przeprowadzą strajk ostrzegawczy
Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) we wtorek przeprowadzi dwugodzinny strajk ostrzegawczy w szkołach i przedszkolach na dwóch
pierwszych godzinach zajęć. Szef związku Sławomir Broniarz powiedział, że protest jest wynikiem niezadowolenia z bardzo niskich zarobków nauczycieli.
28.05.2007 | aktual.: 28.05.2007 18:50
Wiceminister edukacji Stanisław Kłosowski powiedział, że premier Jarosław Kaczyński chce doprowadzić do wzrostu płac zwłaszcza dla początkujących nauczycieli. Rozmowy na ten temat odbędą się w środę. Wiceminister zaapelował, aby w czasie protestu tak zorganizować opiekę nad dziećmi i młodzieżą, żeby strajk nie odbył się ich kosztem. Wyraził obawę, że z akcji nauczycieli może wyniknąć bałagan na terenie szkół.
ZNP domaga się 20% wzrostu płac. Jak powiedział Stanisław Broniarz, nauczyciel stażysta zarabia obecnie 986 złotych netto, a nauczyciel dyplomowany, po 25 latach pracy - 1720 złotych. Przewodniczący ZNP podkreślił, że nauczyciele nie mogą zgodzić się na oferowaną im 5% podwyżkę, skoro lekarzom proponuje się 15%.
Związek domaga się również prawa do wcześniejszych emerytur. Broniarz podkreślił, że za takim rozwiązaniem są specjaliści mówiący, że uprawnia do tego charakter pracy nauczycieli. ZNP domaga się również ustawowego zapisu o prawie nauczycieli do emerytur pomostowych.
Stanisław Broniarz powiedział, że wtorkowy protest będzie trwał tylko dwie godziny, bo na dłuższy strajk ostrzegawczy nie pozwalają przepisy. Niektóre szkoły będą podczas strajku całkowicie zamknięte, w niektórych będzie pracować 20-30% załogi. Będą też takie placówki, gdzie nauczyciele swoje poparcie dla protestu wyrażą strojem - założą czarne koszulki - powiedział Broniarz.
Według Broniarz, strajk nie jest wymierzony w dzieci i rodziców. To strajk w interesie wszystkich nauczycieli, niezależnie, czy są członkami związku, czy nie - podkreślił. Wyraził też żal, że Ministerstwo Edukacji nie prowadzi ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego stałego dialogu.