Nauczyciel nagrany przez uczniów nie wróci do szkoły
Nauczyciel chemii, który szarpał na lekcji ucznia, nie wróci do pracy - zdecydowała dyrekcja gimnazjum w Solcu Kujawskim. Powrotu pedagoga domagało się kilkuset uczniów szkoły.
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 21:28
Nauczyciel już do szkoły nie wróci. Incydent był w pewnym sensie ostatnim etapem, to nie był pierwszy incydent - powiedziała dziennikarzom dyrektorka gimnazjum w Solcu Kujawskim, Hanna Elszyn.
Do przepychanki pomiędzy nauczycielem Mariuszem Zamorowskim a jednym z uczniów soleckiego gimnazjum doszło na lekcji chemii w ubiegłym tygodniu. Scenę, gdy pedagog, szarpiąc za odzież, zmusił ucznia do wstania z krzesła, zarejestrowali inni uczniowie za pomocą kamery w telefonie komórkowym.
"Przyznaję się do błędu"
Kilkudziesięciosekundowy filmik pokazali dyrektorce szkoły, która postawiła nauczycielowi ultimatum: albo sam odejdzie z pracy, albo zostanie zwolniony dyscyplinarnie. Pedagog złożył wypowiedzenie.
Przyznaję się do błędu, ale zostałem potraktowany zbyt surowo. Niepotrzebnie wyciągnąłem tego chłopca z ławki. Myśląc, że znów nie będzie chciał wykonywać moich poleceń, chciałem zaprowadzić go do wychowawcy - przyznaje Mariusz Zamorowski.
W obronie zwolnionego nauczyciela stanęła część uczniów gimnazjum. W rozmowach z licznie odwiedzającymi szkołę dziennikarzami uczniowie podkreślali, że incydent został sprowokowany przez kilku uczniów. Ich zdaniem, lekceważąca postawa jednego z uczniów i sfilmowanie sceny ostrej reakcji pedagoga zostało wcześniej ukartowane.
Nawet, gdyby tak faktycznie było, to niczego to nie zmienia. W żadnej sytuacji nauczyciel nie powinien się tak zachować. A jeśli przygotowano prowokację, to znaczy, że do podobnych zdarzeń prawdopodobnie dochodziło już wcześniej - podkreśla dyrektorka szkoły.
Obradująca dziś Rada Pedagogiczna szkoły zdecydowała także o ukaraniu uczniów biorących udział w zajściu. Chłopak, który sprowokował swoim zachowaniem nauczyciela, otrzyma naganną ocenę z zachowania i publiczną naganę na forum szkoły, a autor zapisu filmowego, oprócz takich samych konsekwencji, zostanie przeniesiony do równoległej klasy.
Sytuację w szkole badał już wizytator z kuratorium oświaty w Bydgoszczy. Raport kuratora i relacja dyrektorki szkoły mgr Hanny Elszyn dotarły w środę do Ministerstwa Edukacji i Nauki. W dokumentach jest napisane, że Mariusz Zamorowski już w przeszłości był przez dyrekcję szkoły upominany, ponieważ uczniowie skarżyli się na jego niewłaściwe zachowanie w czasie lekcji, m.in. poniżanie i wyśmiewanie uczniów.
W liście pani dyrektor zacytowane są słowa, których, według relacji uczniów, używał nauczyciel w czasie lekcji. Oględnie mówiąc, są to wyrażenia bardzo oryginalne, zdarzają się też wyrazy niecenzuralne - powiedział PAP wiceminister edukacji Jarosław Zieliński.
Zawsze dobrze wypadał podczas wizytacji
W raporcie napisano, że kiedy nauczyciela zdymisjonowano i rozpoczęły się protesty uczniów i rodziców żądających przywrócenia go do pracy, odbyła się rada pedagogiczna, w której wzięli udział zwolennicy Zamorowskiego.
Początkowo byli oni wrogo nastawieni do dyrektorki i przekonani, że nauczyciel powinien wrócić do pracy. Po rozmowie, kiedy dowiedzieli się, jakie wcześniej były z nim problemy, zmienili zdanie - relacjonował w rozmowie z PAP Zieliński.
Według raportów kuratora i dyrektorki, Zamorowski zawsze dobrze wypadał podczas wizytacji. Jego praca pod względem merytorycznym i metodycznym była prawidłowa.
Natomiast nie był absolutnie przygotowany do roli osoby, która pracuje z młodzieżą. Z tych dokumentów wynika w sposób ewidentny, że ten nauczyciel nie radził sobie ze swoim własnym zachowaniem wobec młodzieży. W szkole nie powinna pracować osoba, która wprawdzie dobrze uczy, ale daje "antywzór" zachowania - ocenił wiceminister.