PolskaNatychmiast, czyli w nieskończoność

Natychmiast, czyli w nieskończoność

W ubiegłym roku Okręgowy Inspektorat
Państwowej Inspekcji Pracy w Krakowie skierował do sądów grodzkich
ponad 100 wniosków o ukaranie przedsiębiorców, którzy nie
wypłacali pracownikom wynagrodzeń - pisze "Dziennik Polski".

06.06.2005 | aktual.: 06.06.2005 06:58

O 15 przypadkach złośliwego lub uporczywego uchylania się od obowiązku wypłaty wynagrodzenia PIP poinformował prokuraturę. W tym samym czasie pracujący bez pensji pracownicy złożyli kilkaset pozwów w sądach pracy. Mimo korzystnych orzeczeń, wielu do dziś nie udało się wyegzekwować pieniędzy.

W marcu 2002 roku 23-letnia Anita Kuklińska podjęła pracę jako telemarker w prywatnej firmie "Partner", zajmującej się sprzedażą usług turystycznych. Za pierwsze dwa miesiące wypłacono jej wynagrodzenie, za trzeci już go nie otrzymała. Wszelkie negocjacje z właścicielem okazały się nieskuteczne. Twierdził, że nie ma klientów, więc i pieniędzy na wypłaty - opowiada młoda kobieta.

Dwukrotnie składała skargi do Państwowej Inspekcji Pracy. Bez efektu. Mimo, że inspektorzy potwierdzili, że Bogusław K. zalega z wypłatą wynagrodzeń - nie tylko jej, ale też i innym pracownikom - przedsiębiorca nie przejął się kontrolą, ani nałożonymi na niego mandatami. Należności nie miał zamiaru regulować.

Prawdziwe kłopoty pani Anity zaczęły się, kiedy trafiła do szpitala z powodu zagrożonej ciąży. Wszystkie oryginały druków L-4 przesyłała pracodawcy, ale ten nie przekazywał ich do ZUS. Nie przekazywał, ponieważ w ogóle nie zgłosił tam jej zatrudnienia. Mimo, że przez pierwsze dwa miesiące potrącał z jej pensji składkę emerytalno-rentową, żadnych pieniędzy do ZUS nie odprowadzał. Podobnie zresztą, jak i zaliczki do urzędu skarbowego.

Znalazłam się w tragicznej sytuacji - bez pieniędzy na niezbędne lekarstwa i specjalistyczne badania, bez ubezpieczenia, za to z rachunkami za trzykrotne pobyty w szpitalu. Postanowiłam walczyć. Wtedy okazało się, że druki L-4 przesłane do mojego pracodawcy gdzieś zniknęły. Postarałam się o duplikaty. Początkowo stanowisko ZUS-u było twarde. W końcu jednak, choć nie bez walki, udało mi się znaleźć w tej instytucji zrozumienie - uzyskałam ubezpieczenie - opowiada.

W tym samym czasie wystąpiła do sądu pracy z pozwem przeciwko pracodawcy o wypłatę zaległego wynagrodzenia. Ponieważ nie zgłaszał się on na rozprawy, wyrok zapadł zaocznie. Był zgodny z żądaniem pozwu. 24 października orzeczenie uzyskało rygor natychmiastowej wykonalności. Tyle, że w tym przypadku słowo "natychmiast" w praktyce oznaczało nieskończoność.

Leszek Dumnicki, Komornik Sądowy Rewiru IX przy Sądzie Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy, do którego trafił wyrok, już 25 stycznia 2003 r. pismem poinformował panią Anitę, że postępowanie egzekucyjne przeciwko jej pracodawcy jest "całkowicie bezskuteczne". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)