PolskaNatura jastrzębia

Natura jastrzębia

Swoją polityczną biografią Ariel Szaron zadał kłam słynnej tezie Carla von Clausewitza, który twierdził, że wojna jest dalszym ciągiem polityki, tylko prowadzonym innymi środkami. Jakie było podłoże tej, dla wielu obserwatorów kompletnie niezrozumiałej metamorfozy, której w krótkim czasie uległ Szaron? - pisze Aleksander Klugman w "Tygodniku Powszechnym".

10.01.2006 | aktual.: 10.01.2006 09:54

Od dłuższego czasu przyjął się podział izraelskich polityków na "gołębie" i "jastrzębie". Już w latach 40. ubiegłego wieku, rysując sławetnego "gołąbka", Picasso ustalił, że jest to symbol pokoju. Jastrząb zaś - drapieżności i wojowniczości. Według tej płytkiej i w gruncie rzeczy nieścisłej klasyfikacji Ariel Szaron zaliczany był do "jastrzębi". Nie wiadomo, kto ustalił, że podczas gdy "gołębie" reprezentują dążenie do pokoju, to "jastrzębie" pragną wojny. Idąc dalej, "gołębnikiem" były partie lewicowe, a "gniazdem jastrzębi" - partie prawicy.

W swoim czasie często wysuwano pod adresem Izraela zarzut, że prowadzi politykę uniemożliwiającą pokój, gdyż w jego rządach licznie reprezentowani są byli generałowie, a niektórzy - jak Rabin, Barak i Szaron - stają nawet na czele rządu. Wiadomo zaś, że głównym zajęciem generałów jest wojna, a nie pokój.

Generałowie za pokojem

Na ten zarzut Icchak Rabin odpowiedział, że nikt bardziej nie pragnie pokoju niż generał mający za sobą wojenne doświadczenia. A tacy są wszyscy izraelscy generałowie, którzy przechodząc w stan spoczynku zajęli się polityką. Tylko człowiek, który prowadził swych żołnierzy do boju, zdając sobie sprawę, że część z nich nie wróci z pola walki; któremu niemal na rękach ginęli najbliżsi mu ludzie - tylko on wie, jak wstrętną rzeczą jest wojna, do jakich nieszczęść prowadzi i jak wysoka jest cena krwi, którą płaci się za zwycięstwo.

Po zwycięskiej wojnie w 1967 r., nazwanej "wojną sześciodniową", ówczesny dowódca armii izraelskiej - czyli Rabin - w przemówieniu wygłoszonym z okazji zwycięstwa na Górze Scopus w Jerozolimie sformułował myśl, której chyba nigdy w historii nie wypowiedział żaden dowódca zwycięskiej armii: "Nasze zwycięstwo jest ogromne, ale mimo to nie możemy w pełni się nim radować. Ciężkim cieniem kładzie się bowiem na nim myśl o ogromnych stratach i ofiarach poniesionych przez naszych nieprzyjaciół". Czy taki generał, zmieniając stanowisko głównodowodzącego na fotel premiera czy ministra, może być "jastrzębiem" pragnącym wojny?

W swojej książce "Wojna czterdziestoletnia" (Warszawa 2004) Konstanty Gebert wyrokuje, że "Szaron uosabia dla mnie to, co w izraelskiej polityce jest najgorsze". Ariel Szaron to jedenasty premier w zaledwie 57-letniej historii Izraela. Z tej liczby siedmiu reprezentowało lewicę (Dawid Ben Gurion, Mosze Szaret, Lewi Eszkol, Golda Meir, Icchak Rabin, Szymon Peres i Ehud Barak), czterech zaś prawicę, czyli obóz "jastrzębi" (Menachem Begin, Icchak Szamir, Beniamin Netanjahu i wreszcie Ariel Szaron od 2001 r.).

W ciągu tych prawie sześciu dekad Izrael przeżywał wiele wojen narzuconych mu przez państwa arabskie i ruch palestyński, począwszy od wojny o niepodległość w latach 1948/49 aż po obecną wojnę z palestyńskim terrorem.

Wszystkie te wojny wybuchały niezależnie od tego, czy premierem Izraela był przedstawiciel lewicy, czy prawicy. "Wojna sześciodniowa" zaczęła się w czasie, gdy premierem był lewicowiec (Lewi Eszkol), a wojna Jom Kipur (1973 r.) wybuchła, gdy na fotelu premiera zasiadała lewicowa Golda Meir. Zarówno pierwsza, jak i druga intifada wybuchały, gdy premierami byli lewicowcy - Icchak Rabin i Szymon Peres - pisze Aleksander Klugman w "Tygodniku Powszechnym".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)